Pracownice kopalni przeznaczonych do likwidacji i żony górników przybyły w poniedziałek po godz. 13 do stolicy; spod stadionu Legii przeszły z transparentami m.in.: "Śląsk to Polska, górnicy to Polacy", "Łapy precz od KWK Brzeszcze" i "Solidarność" - do siedziby Kancelarii Prezydenta przy ul. Wiejskiej. Jak powiedziała jedna z kobiet, Agnieszka Poniedziałek, ze Śląska do Warszawy kilkoma autobusami przyjechało około 200 osób. W spotkaniu z pierwszą damą biorą udział cztery osoby - po jednej z każdej przeznaczonej do likwidacji kopalni.Petycja do prezydentaDelegacja chce wręczyć petycję skierowaną do prezydenta Bronisława Komorowskiego. "Szanowny panie prezydencie, w imieniu rodzin górniczych, kobiet pracujących w górnictwie, mieszkańców Brzeszcz, Bytomia, Gliwic, Rudy Śląskiej i Zabrza, drobnych przedsiębiorców oraz firm kooperujących z kopalniami zwracamy się do Pana z apelem o wsparcie i doprowadzenie do odwołania decyzji rządu dotyczącej likwidacji kopalń i tysięcy miejsc pracy" - napisano w petycji. W poniedziałek na Śląsku związki zawodowe rozszerzyły akcję protestacyjno-strajkową, sprzeciwiając się przyjętemu przez rząd planowi naprawczemu dla Kompanii Węglowej (KW). Zakłada on likwidację kopalń: Bobrek Centrum w Bytomiu, Brzeszcze w miejscowości o tej samej nazwie, Pokój w Rudzie Śląskiej oraz Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu. Górnicy tych zakładów prowadzą pod kilku dni odziemne protesty. Autorki petycji podkreślają, że "zostały doprowadzone do rozpaczy" i nie będą biernie patrzeć na niszczenie ich domów i skazywanie ich rodzin na biedę. Deklarują, że będą walczyć o przyszłość swoją i dzieci. "Dlatego gorąco prosimy pana prezydenta o pomoc. Wierzymy, że tylko pan prezydent jest dzisiaj w stanie przerwać koszmar naszych rodzin i doprowadzić do zmiany postawy rządu, która pozwoli wypracować program prawdziwej naprawy, a nie likwidacji polskiego górnictwa" - napisały. Podkreśliły, że są kobietami pracującymi w górnictwie, żonami i córkami górników. "Nasze życie i życie naszych rodzin jest związane z kopalniami. Nagle z dnia na dzień dowiedziałyśmy się, że nasze kopalnie, miejsca pracy naszych mężów i ojców mają zostać zlikwidowane. Jesteśmy oburzone faktem, że ktoś lekką ręką skreśla nas, nasze rodziny, skazuje na życie w biedzie, skreśla nasze miasta, nasze małe ojczyzny" - czytamy w petycji. Jak napisano, rząd, podejmując decyzję o zamykaniu kopalń zapomniał, że dają one pracę i utrzymanie dziesiątkom tysięcy ludzi. "Nie tylko górnikom i ich rodzinom, ale także pracownikom firm kooperujących z górnictwem i lokalnym przedsiębiorcom, którzy również zbankrutują, jeżeli kopalnie zostaną zlikwidowane. Upadek górnictwa oznacza katastrofę społeczną i gospodarczą dla całego naszego regionu" - wskazały. "Nieraz słyszałyśmy od rządzących, że węgiel kamienny jest fundamentem polskiej gospodarki i suwerenności energetycznej. Jeszcze kilka miesięcy temu premier Donald Tusk, a później premier Ewa Kopacz wielokrotnie deklarowali, że żadna kopalnia nie zostanie zamknięta i żaden górnik nie straci pracy. Dzisiaj, po stu dniach od objęcia stanowiska, pani premier pomimo składanych obietnic, chce zamykać nasze kopalnie i zabierać nam nasze miejsca pracy" - podkreśliły autorki petycji. Według nich, zapewnienia rządu dotyczące tworzenia nowych miejsc pracy dla pracowników zamykanych kopalń "są mrzonką i kolejną obietnicą bez pokrycia". "W naszych miastach już raz przeżywałyśmy restrukturyzację górnictwa polegającą na likwidacji zakładów górniczych. Wtedy również obiecywano nam rozwój, inwestycję i nowe miejsca pracy. Zamiast nich w naszych miastach powstały całe dzielnicy biedy, bezrobocia i beznadziei" - napisały.