Chodzi o zakończony w kwietniu 2011 r. proces koncesyjny na zagospodarowanie pierwszego multipleksu naziemnej telewizji cyfrowej, w wyniku którego TV Trwam nie otrzymała koncesji na nadawanie. Wstępny wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jana Dworaka i trzech członków: Krzysztofa Lufta, Witolda Grabosia i Sławomira Rogowskiego złożyło PiS w czerwcu 2012 r. Sprawą zajęła się sejmowa komisja odpowiedzialności konstytucyjnej, która przeprowadziła postępowanie zbliżone do prokuratorskiego. Przesłuchano 11 świadków, w tym osoby objęte wnioskiem oraz szefa TV Trwam Tadeusza Rydzyka. Komisja zarekomendowała Sejmowi umorzenie postępowania. Wniosek mniejszości zgłosili posłowie PiS. Sejm będzie głosować nad wnioskiem o postawienie przed Trybunałem Stanu Krajowej Rady w środę. Przewodniczący komisji Andrzej Halicki (PO) we wtorek w Sejmie podkreślił, że był wśród osób, które były za zbadaniem "postępowania koncesyjnego dotyczącego toruńskiej telewizji". Jak wyjaśnił, wstępny wniosek dotyczył naruszenia konstytucyjnych zasad wolności słowa i niedyskryminacji podmiotów. Jak zaznaczył Halicki, komisja w toku postępowania doszła do wniosku, że stacja o. Tadeusza Rydzyka nie była w procesie koncesyjnym traktowana w sposób odmienny od pozostałych wnioskodawców. Andrzej Duda (PiS) mówił, że w procesie koncesyjnym mogli brać udział nadawcy telewizyjni już posiadający koncesje. Jak sugerował, spółki ATM i Stavka, które otrzymały miejsca na multipleksie pierwszym, początkowo nie miały takich koncesji; KRRiT nadała im koncesje na nadawanie satelitarne w trzy tygodnie. - Nie jest to standard w działaniu KRRiT, że w ciągu trzech tygodni wydaje się koncesję na nadawanie satelitarne spółkom, które nigdy tego nie robiły - mówił Duda. Duda zwrócił też uwagę, że w 2011 r. spółka Stavka miała 1 zł majątku trwałego, a nadawca TV Trwam fundacja Lux Veritatis - 86 mln zł. - Zostało ocenione, że spółka Stavka jest w stanie podołać koncesji, a fundacja Lux Veritatis podobno nie jest - dowodził poseł. Marek Poznański (TR) ocenił, że fundacja Lux Veritatis nie udowodniła we wniosku o koncesję, że ma pieniądze. - Krajowa Rada podeszła do sprawy racjonalnie, wątpliwy wniosek odrzuciła - uznał. Przypomniał, że decyzję KRRiT poparł Wojewódzki Sąd Administracyjny w wyroku, a prokuratura wszystkie doniesienia w tej sprawie odrzuciła. "W drugim naborze fundacja Lux Veritatis otrzymała miejsce na multipleksie.() Cała ta sprawa jest konglomeratem interesów polityki i religii w naszym kraju" - mówił Poznański. Według Dariusza Jońskiego (SLD) niekorzystna dla TV Trwam decyzja koncesyjna Krajowej Rady była przedmiotem 14 posiedzeń komisji sejmowych w 2012 r. i 8 posiedzeń w 2013 r. - Nie było chyba żadnej innej decyzji administracyjnej wieńczącej konkurs czy przetarg, której prawidłowość potwierdził wyrok sądu administracyjnego, a której parlament poświęcił tyle uwagi - mówił. - Jeżeli dzisiaj uznalibyśmy, że czterech członków KRRiT powinno stanąć przed TS, to oznaczałoby, że każda niezadowolona z rozstrzygnięć przetargów czy konkursów strona może poprzez zaprzyjaźnioną opcję polityczną postawić członków organu konstytucyjnego przed Trybunałem Stanu - mówił Joński. Zdaniem Arkadiusza Mularczyka (SP) postępowanie w komisji odpowiedzialności konstytucyjnej miało charakter tendencyjny, bo od początku "sympatie lewej strony politycznej oraz partii rządzącej były po stronie KRRiT". W ocenie posła osoby objęte wnioskiem "z butą i arogancją" mogły nie odpowiadać na pytania lub odpowiadać w sposób lekceważący. Mularczyk podkreślił, że takie zachowanie dotyczyło szczególnie Dworaka i Lufta, powołanych w skład Krajowej Rady przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Zastanawia mnie, czy ta buta tych dwóch członków Krajowej Rady nie wynikała być może z pewnej aprobaty przedstawicieli naszego państwa dla tej decyzji - dowodził Mularczyk. Józef Zych (PSL) zasugerował, że Sejm powinien się zastanowić nad dalszym istnieniem Trybunału Stanu biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia. Jak podkreślił, wnioski do Trybunału Stanu są niczym innym jak starciem politycznym. - Dostrzegaliśmy, że było pewne naruszenie procedury, ale to nie jest powód, aby stawiać te osoby przed Trybunałem Stanu - mówił o wniosku dotyczącym Krajowej Rady.