Słowa wicepremiera wywołały gwałtowną reakcję w PiS i pytania o prawdziwe intencje Schetyny. - Schetyna miał obowiązek zapewnić bezpieczeństwo Kaczyńskiemu, a teraz próbuje z prezesa zrobić wariata - mówili nieoficjalnie posłowie PiS. Podejrzewają, że wypowiedź Schetyny to pomysł na to, by pokazać Kaczyńskiego jako polityka zastraszonego przez wyimaginowane zagrożenia. - Szef MSWiA powinien powiedzieć jasno, że prezesowi rzeczywiście coś grozi i on to może potwierdzić albo nie - krytykuje Schetynę poseł PiS Zbigniew Wassermann. PO od zarzutów się odcina. - Nie posądzam Schetyny o takie zagrywki - mówi Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO. A co na to najbliżsi współpracownicy lidera PiS: Przemysław Gosiewski oraz Aleksander Szczygło. - Prezes ma wielu wrogów - twierdzą zgodnie. Tak samo uważają oficerowie BOR, którzy boją się, że prezes PiS może stać się ofiarą pewnych incydentów - ktoś może np. rzucić w niego kamieniem. Ale w MSWiA bagatelizują problem. - Jarosław Kaczyński jest przewrażliwiony na punkcie bezpieczeństwa swojego brata oraz matki. Uważa, że grozi im zamach. Minister Schetyna podjął decyzję, bo nie chce konfliktu z braćmi Kaczyńskimi - tłumaczy rozmówca "Dziennika" z resortu. Nieoficjalnie gazeta dowiedziała się, że ani policja, ani służby specjalne nie otrzymały informacji o możliwym zagrożeniu dla Kaczyńskiego.