7 stycznia Urząd Kontroli Skarbowej i Izba Celna przeprowadziła kontrolę w 40 sklepach partnerskich handlujących środkami zawierającymi tzw. "dopalacze". Następnego dnia policja przeszukała magazyny firmy konfekcjonującej towar dla sklepów i zarekwirowała cały zgromadzony tam towar. - Policja podczas swoich działań dopuściła się szeregu uchybień, na które w czwartek złożymy zażalenie do właściwego sądu w Poznaniu - powiedział Domański. Wśród uchybień policji firma wymienia np. brak nakazu przeszukania w momencie rozpoczęcia rewizji, brak informacji o celu przeszukania, utrudnianie zgłaszania uwag do protokołu przeszukania, odmówienie podania podstaw dokonywanych czynności oraz zniszczenie szeregu dokumentów i opakowań niektórych produktów. Policja nie chce komentować skargi przedsiębiorstwa. Zdaniem rzecznika wielkopolskiej policji przeszukanie zostało przeprowadzone zgodnie z prawem. Firma chce także złożyć wniosek o odszkodowanie od Skarbu Państwa za straty, jakie poniosła ze względu na zarekwirowanie części sprzedawanego towaru. - Zarekwirowanie towaru naraża całe przedsięwzięcie na duże straty finansowe. Jeżeli nasz konfekcjoner nie będzie mógł wywiązać się z umowy to wystąpimy na drogę sądowa, aby od niego uzyskać odszkodowanie, a wtedy spółka ta będzie mogła przedłożyć te roszczenia wobec Skarbu Państwa - dodał Domański. - Wyniki kontroli celnej i skarbowej w sklepach sieci będą - według Ministerstwa Finansów - znane pod koniec stycznia. Pod koniec sierpnia otwarto w Łodzi pierwszy sklep z "dopalaczami". W sklepie tym, jak i w 40 innych, sprzedawane są jako przedmioty kolekcjonerskie produkty zawierające środki odurzające. Sprzedawcy oficjalnie twierdzą, że nie powinno się ich spożywać. Wcześniej te same substancje od dwóch lat były oferowane za pośrednictwem internetu. Przedstawiciele importera używek przekonywali, że "dopalacze" są "legalną alternatywną dla niebezpiecznych substancji narkotycznych". Sprawę bada prokuratura, zawiadomiona przez prezydenta Łodzi o możliwości popełnienia przestępstwa. Sanepid w Lublinie zamknął sklep z "dopalaczami", gdyż uznał, że były one sprzedawane w nieodpowiednich warunkach. Obecnie trwają prace nad projektem zmiany ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, zakładającym rozszerzenie listy substancji psychotropowych. Trafić ma na nią benzylopiperazyna, której działanie przypomina działanie amfetaminy i jej pochodnych. Swoje projekty w tej sprawie zapowiedziały także kluby PiS i Lewicy. Substancja, której dotyczy projekt, to jeden ze składników tzw. dopalaczy, powodujących poprawę nastroju i poczucie większej wydolności fizycznej i psychicznej. Obecnie można nią legalnie handlować. Zdaniem specjalistów z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, "dopalacze" mają właściwości psychoaktywne. Jednak ich sprzedaż może być ścigana tylko wtedy, gdy znajda się na liście substancji zakazanych w Polsce.