Konrad Piasecki (RMF): Sondaże partyjne w dół, popularność premiera w dół. Czy to jest efekt znużenia Polaków Tuskiem, czy raczej Tuska rządzeniem? Paweł Śpiewak: - Zauważmy jedną rzecz, że od stycznia rząd Platformy Obywatelskiej dostaje co dwa tygodnie baty. Albo ze strony społecznej - jak ACTA, albo obywatelskiej - jak służba zdrowia. A teraz od polityków i różnego rodzaju organizacji społecznych. Najbardziej mnie zastanawia w tym taka, w pewnym sensie, kompletna bierność. To znaczy taka nieporadność w tej sytuacji - ani nie wyprzedzają ataku, ani nie potrafią się bronić. Tylko nadstawiają kolejne części ciała, żeby dostać baty. - Taki stan zahibernowania i taki jakiś tajemniczy stan bezsilności. Ja sobie wyobrażam, że są jacyś zaczarowani ludzie, czy jacyś w stanie takiej psychicznej nieważkości i oni ani nie odczuwają bólu, ani się nie bronią. Dokładnie taka sytuacja jest z Platformą Obywatelską. Nie powiedziałbym, ze Donald Tusk wycofał się z rządzenia, czy, że nie chce rządzić - w to bym nie wierzył, sądząc po jego temperamencie. Mnie się wydaje, że ten układ jest po prostu zmęczony. Chyba Donald Tusk dobrał sobie zasadniczo za słaby gabinet w sytuacji, której rządzi. Widziałby pan jakieś proste, albo mniej proste recepty, aby te śpiące królewny i ci śpiący królewicze otrząsnęli się, obudzili i poszli do przodu? - Najprostsza propozycja to jest wymiana połowy składu rady ministrów. To nie wydaje mi się bezzasadne. Brzmi to dosyć strasznie, bo po niecałym roku premier musi wymieniać skład rady ministrów, czyli jest to jego złe wyczucie ludzi, albo zła koncepcja rządzenia dobrana. To jest na pewno pierwszy ruch. Nie wiem, jaki powinien być drugi ruch, poza tym, że obieca, że będzie źle. A jakaś wizja rządzenia? Jakiś plan rządów? Coś takiego, co byłoby w stanie porwać Polaków, o ile polityka jest jeszcze w stanie porywać Polaków? - Nie wierzę w to. Tutaj skłonność premiera jest chyba jasna. To nie jest premier od wizji. Znaczy, nigdy nie chciał mieć wizji, nie potrzebuje ich, ani też nie chce się do nich uciec. Nie zapowie jakiejś wielkiej akcji "tysiąc szkół na tysiąclecie". To nie jest jego styl. Może zapowiedzieć najwyżej zamykanie tysiąca szkół na 1050 lat państwa polskiego? - No właśnie coś takiego, taka akcja. W gruncie rzeczy podejrzewam, że wszystkich polityków ta sytuacja przerasta. I w Polsce, i w Hiszpanii, i we Francji. Nie ma co łudzić się, że Tusk ma być jeden, genialny, a reszta nie daje sobie z tym rady. A znając trochę Platformę Obywatelską od środka, nie ma pan wrażenia, że to jest też trochę efekt polityki Tuska: przycinanie tych, którzy wychodzą ponad przeciętną, więc ministrowie uznają, że nie będą wychodzić ponad przeciętną, tylko postarają się zniknąć w szarej masie? - Trochę tak. Każdy, kto wystaje ponad przeciętną, to mu się odetnie łeb. Z jednej strony, to jest trochę wydrążanie Platformy. To jest słaba partia, w sensie ludzkim. Zabrzmi to w moich ustach paradoksalnie: uważałem w 2005 roku, że PiS przez dłuższy czas był o wiele ciekawszy bardziej spluralizowany (teraz nie wiem już, jak wygląda PiS). PiS miał więcej rożnych pomysłów różnych aktorów, Platforma była bardziej spłaszczona. Przez skórę czuje pan, że czeka nas długie gnicie układu rządzącego, jego reaktywacja czy jakaś rewolucja i przyspieszone wybory? - Nie. Czuję, że to będzie do czterech lat. Tylko, że wszystko wskazuje na to, że ten układ będzie tak słaby, że ludzie, którzy nawet nie lubią PiS-u, mogą na niego zagłosować. Nie będą mieli poczucia, że zmiana rządzących jest katastrofą społeczną. Konrad Piasecki (RMF FM)