W Sejmie w piątek poruszono informację bieżącą w sprawie warunków, okoliczności przyjęcia, przebiegu negocjacji i przewidywanych skutków Europejskiego Zielonego Ładu. Kiedy sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska Urszula Zielińska odpowiadała na zadane pytania, na sali plenarnej pojawił się niespodziewany gość. Sejm. Robert Bąkiewicz wszedł na salę. Zareagowała wicemarszałek Wystąpienie Urszuli Zielińskiej zostało przerwane przez wicemarszałek Monikę Wielichowską, kiedy na sali obrad pojawił się Robert Bąkiewicz. - Proszę opuścić salę posiedzeń. Nie jest pan uprawniony do przebywania na sali posiedzeń - zwróciła się do Bąkiewicza wicemarszałek. Jak dodała, "nie jest pan posłem". Wielichowska kilkukrotnie powtórzyła, aby Robert Bąkiewicz natychmiast wyszedł z sali. Zagroziła również, że wezwie Straż Marszałkowską. Bąkiewicz przez kilka sekund stał nieopodal drzwi trzymając w ręku kartki i telefon, próbował również odpowiedzieć Monice Wielichowskiej. W pewnym momencie podszedł do niego obecny na sali plenarnej Grzegorz Braun. - To jest skandaliczne - rzucił Braun do wicemarszałek, po czym również opuścił salę. Po chwili Robert Bąkiewicz powrócił na salę i zaczął przemawiać z sejmowej mównicy. Około godz. 17 w Sejmie przystąpiono kolejnego punktu obrad, jakim jest pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o ochronie własności w Rzeczypospolitej Polskiej przed roszczeniami dotyczącymi mienia bezdziedzicznego. Bąkiewicz jest przedstawicielem komitetu inicjatywy ustawodawczej. Bąkiewicz wszedł na salę plenarną. "Taka władza dzisiaj" Jeszcze zanim Bąkiewicz pojawił się na mównicy, Grzegorz Braun kilkukrotnie próbował wystąpić o złożenie wniosku formalnego. Monika Wielichowska odparła jedynie, że wejście dla przedstawicieli komitetu inicjatywy ustawodawczej znajduje się po lewej stornie wicemarszałka, "a nie tamtymi drzwiami i zasiadaniem w fotelu parlamentarzysty". - Nie dopuszczam do wniosku formalnego - odparła ostatecznie, zwracając się do Brauna, który stał przy mównicy. Swoje wystąpienie Robert Bąkiewicz rozpoczął od odniesienia się do zaistniałej sytuacji. - Bardzo się cieszę, że w końcu zostałem wpuszczony do Sejmu (...) Taka władza dzisiaj - dodał krótko. Kiedy obrady Sejmu przejął wicemarszałek Krzysztof Bosak, Grzegorz Braun wystąpił z wnioskiem formalnym o "zmianę sposobu prowadzenia debaty". Chociaż poseł Konfederacji miał mówić w odniesieniu do słów Michała Szczerby, nawiązał do sytuacji z Robertem Bąkiewiczem. - Pańska poprzedniczka (Monika Wielichowska - red.) pozwoliła sobie nie szanować powagi wysokiej izby, w sposób uwłaczający zwracając się do 200 tys. Polaków, którzy podpisali się pod społecznym projektem, który jest przedmiotem tej debaty - mówił. Wezwał wicemarszałka, aby "zapewnił sprawozdawcy projektu Robertowi Bąkiewiczowi godziwe, adekwatne, przewidziane przez regulamin i tradycję warunki do tego by pełnił swoją powinność". - On reprezentuje 200 tys. naszych obywateli. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!