Piotr R. usłyszał zarzuty "samouwolnienie się w zbiegu z czynną napaścią na funkcjonariusza publicznego oraz posiadania broni bez zezwolenia" - powiedziała PAP prokurator Magdalena Sowa z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Grozi mu do 10 lat więzienia. Takie same zarzuty usłyszał jeden ze wspólników R. - Rafał M. Kolejni dwaj mają być przesłuchiwani. Piotr R. kilka dni temu został doprowadzony na badania do warszawskiego szpitala przy ul. Banacha ze stołecznego aresztu, gdzie z kolei przewieziono go z zakładu karnego, w którym odbywał karę więzienia za liczne oszustwa. 42-latek uciekł dzięki swojemu wspólnikowi, który sterroryzował policjanta przedmiotem przypominającym broń. Za pomoc w jego zatrzymaniu Komendant Stołeczny Policji wyznaczył wysoką nagrodę. Ostatecznie R. został zatrzymany w jednym z hoteli w Gdańsku, przez stołecznych policjantów z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw oraz słynnych "łowców głów" - funkcjonariuszy zespołu poszukiwań celowych z Poznania. Podczas zatrzymania znaleziono w jego pokoju naładowaną broń palną, amunicję i ponad 10 tys. zł. Okazało się, że 42-latek, meldując się w hotelu, posłużył się belgijskim dokumentem tożsamości. Z informacji stołecznych policjantów z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw wynikało, że Piotr R. miał więcej wspólników. Jak podkreśla KSP, osoby te przyczyniły się do jego ucieczki, a następnie pomagały w ukryciu się. 59-letni Ryszard M. oraz 37-letni Rafał M. zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy samodzielnego pododdziału antyterrorystycznego policji w Warszawie kilkanaście godzin później na terenie powiatu siedleckiego. W poniedziałek rano w ręce stołecznych policjantów trafił ostatni wspólnik Piotra R. - 50-letni Andrzej P. został zatrzymany w Ożarowie Mazowieckim. Funkcjonariusze zabezpieczyli także samochód należący do mężczyzny, którym 42-latek odjechał ze szpitala.