Zemke powiedział, że na najbliższym posiedzeniu we wtorek komisja zastanowi się, czy zająć się tą sprawą. Media doniosły, że Lepper w marcu 2006 r., jako wicemarszałek Sejmu, nominował ojca Mykołę Hinajło na swego doradcę. Hinajło miał współpracować z ukraińskimi organizacjami społecznymi i gospodarczymi, ale według "Rzeczpospolitej", podający się za popa Hinajło to emerytowany wojskowy, który przez lata stacjonował w sowieckiej jednostce w Polsce. Według "Dziennika", ABW sprawdza, czy Lepper ma związki z rosyjskim wywiadem wojskowym, bo Hinajło może być z nim związany. ABW bierze też pod uwagę, że może to być prowokacja wobec Leppera. Zdaniem "Rzeczpospolitej", pismem z nominacją dla Hinajły od wielu miesięcy próbowali szantażować Leppera: Piotr Podgórski, były doradca Samoobrony ds. Ukrainy i Krzysztof Kluzek, były członek władz Orlenu i PZU. Hinajło w rozmowie z gazetą twierdzi, że szantażował go "syn bogatego działacza Samoobrony". Miał mu powiedzieć, że albo dostanie od niego 70 tys. euro, albo będą mu podrzucone narkotyki, które celnicy wykryją na przejściu granicznym - wszystko zależy od tego, czy złoży zeznania kompromitujące polskiego wicepremiera. Lepper powiedział w piątek, że jeśli Hinajło "był szantażowany przez kogoś, to tym powinny się zająć odpowiednie organa". "Jeżeli ktoś w drodze zemsty, odwetu za to, że nie dostał jakiegoś stanowiska, a liczył, że je dostanie, próbował szantażować czyli nakłaniać kogoś do składania fałszywych zeznań w stosunku do mnie, żeby mnie skompromitować, to są działania, które wymagają sprawdzenia i pociągnięcia tej osoby do odpowiedzialności? - mówił Lepper. W czwartek potwierdził on, że spotkał się z Hinajłą i dał mu pismo, "żeby mu doradzał odnośnie Polonii, odnośnie spraw ukraińskich". Zapewnił, że nie jest już jego doradcą. Leppera dziwi, że dowiaduje się o dotyczącym go doniesieniu z prasy, skoro wiedział o tym koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann. Komentując słowa Leppera, że jest "zniesmaczony" tym, iż Wassermann nie powiadomił go o sprawie, minister stwierdził, że nie mógł osobiście poinformować wicepremiera o postępowaniu w ABW, gdyż wtedy mógłby się narazić na zarzut braku obiektywizmu.