"Decyzja ma związek z wyjściem i przemieszczaniem się posła po dachu budynków sejmowych 13 czerwca około godz. 3:30 nad ranem" - napisano na oficjalnym profilu Kancelarii Sejmu w serwisie X. "Posłowi Mateckiemu przysługuje prawo złożenia wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy. Jeśli uchwała się uprawomocni, poseł straci łącznie 19.239,96 zł brutto" - powiadomiono. - Rzeczywiście poseł Matecki przez siedem minut od godz. 3.30 do godz. 3.37 spacerował po dachu budynku F, jak i budynku S. Potem wrócił przez okno do pokoju hotelowego na czwartym piętrze. Po uzyskaniu tej notatki (od komendanta Straży Marszałkowskiej - red.) oraz materiału wideo, stwierdzam, że doszło do poważnego naruszenia porządku na terenie zarządzanym przez Kancelarię Sejmu - tłumaczył dziennikarzom w Sejmie marszałek Szymon Hołownia. Dariusz Matecki komentuje. "Dziesiątki posłów wcześniej wychodziło na ten tarasik" Polsatnews.pl skontaktowało się z posłem Mateckim, który zapowiedział w rozmowie z portalem, że odwoła się od decyzji Prezydium Sejmu. - Maksymalna kara za rzekome zakłócenie porządku jest niepoważna. Dziesiątki posłów wcześniej wychodziło na ten tarasik, bo to nawet nie jest dach - stwierdził ukarany parlamentarzysta i dodał, że o sprawie dowiedział się z mediów. - To niepoważne, że druga osoba w państwie (marszałek Sejmu - red.) zajmuje się posłem prawicy, a nie na przykład budową CPK czy kwestią podrzucania nam migrantów - uznał Dariusz Matecki. Zdaniem przedstawiciela Suwerennej Polski zamieszanie wokół jego spacerze po sejmowym dachu "to temat zastępczy". Dariusz Matecki na sejmowym dachu. Jest decyzja o karze - W związku z tym skieruję odpowiedni wniosek o ukaranie pana posła do Prezydium Sejmu - powiedział 14 czerwca Hołownia. Dzień wcześniej lider Polski 2050 potwierdził dziennikarzom, że "ktoś znajdował się na dachu, na którym nie powinien się znajdować". Zaraz potem w mediach pojawiły się doniesienia, że osobą przebywającą na dachu sejmowego budynku był jeden z posłów. Wątpliwości szybko rozwiał sam Dariusz Matecki, który opublikował w sieci krótki wpis. "Dziennikarze do mnie wydzwaniają. Tak, byłem na dachu hotelu sejmowego zrobić sobie zdjęcie. Zdjęcie zrobiłem, wróciłem do pokoju. Pozdrawiam serdecznie" - napisał w mediach społecznościowych poseł Suwerennej Polski. Później swoje zachowanie Dariusz Matecki komentował też w rozmowie z dziennikarzami. - Był wschód słońca i chciałem sobie zrobić zdjęcie - mówił Matecki przed kamerami. - Nikt nie interweniował, tam wszędzie są barierki (...) Jestem wyjątkowy - podkreślił. - Nie ma żadnej afery, zrobiłem sobie zdjęcie i wróciłem do pokoju. Jeśli ktoś mówi, że Straż Marszałkowska mnie ściągała, to jest to kłamstwo. Nikt nie interweniował - tłumaczył. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!