W zawiadomieniu przekazanym mediom posłanka Solidarnej Polski napisała o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez sędziego. Chodzi także, jak wyjaśniła, o zwlekanie z zawiadomieniem prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa składania fałszywych zeznań przez świadków oraz podejrzenia naruszenia pewnych procedur przez organy ścigania w śledztwie w sprawie dr. Mirosława G. Kempa zwróciła się też o objęcie sprawy osobistym zainteresowaniem i nadzorem Prokuratora Generalnego. Na wcześniejszej konferencji prasowej w Sejmie wiceszef SP Jacek Kurski mówił, że Tuleya, wydając niski wyrok ws. kardiochirurga Mirosława G. i jednocześnie krytykując działania CBA i prokuratury, porównując je do metod z okresu stalinowskiego, złamał podstawowe kanony państwa prawa. W ocenie Kurskiego sędzia znieważył pamięć ofiar stalinizmu, odrzucił niemal wszystkie dowody i zeznania świadków pogrążających Mirosława G., a także przesądził bez posiadania dowodów o winie CBA i prokuratorów prowadzących śledztwo - i powinien ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną. Jego zdaniem Tuleya także nie dopełnił obowiązków wynikających z art. 304 Kpk, który zobowiązuje funkcjonariuszy publicznych do niezwłocznego powiadomienia organów ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa. Zdaniem Kurskiego, sędzia "najwyraźniej chciał wydać wyrok uniewinniający, o czym świadczy to, że odrzucał wszystkie zeznania i dowody podlegające ocenie sędziego, które przemawiały na niekorzyść doktora G.". - Musiał uznać i uznał tylko te, które były twardymi zapisami wideo wręczania i przyjmowania korzyści majątkowych przez doktora G. Tego odrzucić już nie mógł, bo okryłby się dożywotnią hańbą - mówił Kurski. W jego ocenie Tuleya "wydał wyrok najmniejszy z możliwych, niekorespondujący z praktyką orzeczniczą wobec przestępstw korupcyjnych". Kurski powiedział także, że Solidarna Polska popiera postulat Ruchu Palikota, który apeluje do ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina o ujawnienie akt sprawy dr. Mirosława G. Z kolei Kempa zaapelowała na konferencji prasowej w Krakowie do marszałek Sejmu Ewy Kopacz o dopuszczenie do pierwszego czytania projektu ustawy autorstwa SP "o postępowaniu dyscyplinarnym wobec osób wykonujących niektóre zawody prawnicze". Według projektu sądami właściwymi do orzekania w sprawach dyscyplinarnych m.in. sędziów mają być w pierwszej instancji sądy apelacyjne, zaś w drugiej Sąd Najwyższy. - Powinniśmy odejść od sądów korporacyjnych, czyli takich, w których sędziowie oceniają pracę swoich kolegów - powiedziała Kempa. Projekt ten SP złożyła w Sejmie w sierpniu 2012 r. Jak poinformowała Kempa, marszałek Sejmu skierowała projekt do komisji ustawodawczej. - Domagamy się publicznego pierwszego czytania. Nie na forum komisji, tylko debaty na sali sejmowej - dodała Kempa. Jak poinformowała we wtorek rzeczniczka warszawskiego Sądu Okręgowego ds. cywilnych sędzia Maja Smoderek, kierownictwo sądu nie zamierza podejmować żadnych kroków w celu wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego Tulei. Dodała, że każdy może złożyć wniosek o takie postępowanie, ale decyzje w tej sprawie podejmuje niezależny rzecznik dyscyplinarny. Wnioski będą rozpatrywane przez niezależnego rzecznika dyscyplinarnego i on podejmie decyzję, czy wszcząć postępowanie dyscyplinarne. Sąd w piątek skazał dr. Mirosława G. na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów; uniewinnił go od 23 zarzutów, m.in. mobbingu. Sąd krytycznie ocenił metody działania CBA i prokuratury w sprawie. - Nocne przesłuchania, zatrzymania - taktyka organów ścigania w tej sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie - mówił 42-letni sędzia Tuleya. "Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu" - dodał.