W Sopocie o godzinie 20 zakończyło się referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta Jacka Karnowskiego. W większości 21 komisji obwodowych, 60 proc. głosujących opowiedziało się za pozostaniem Karnowskiego na stanowisku prezydenta Sopotu. Karnowski podziękował mieszkańcom Sopotu za ich udział w referendum i za to, że - jak się wyraził - poparli go. - Będę pracował dla wszystkich - oświadczył. Od godz. 6. mieszkańcy Sopotu głosowali w 21 komisjach wyborczych. W niedzielę po południu głosował premier Donald Tusk z żoną i córką. Przed głosowaniem Tusk mówił, że "ludzie będą wybierali pomiędzy czystością zasad - ja za tym się opowiem - a poczuciem, że chcą mieć dobrego prezydenta". - Ja te zasady zaproponowałem już kilka lat temu, kiedy zaczęły się podobne problemy w innych miastach. Jeśli ktoś stoi pod zarzutami, to powinien sam zrezygnować, i tutaj zdania nie zmienię - powtórzył premier. Zaznaczył jednak, że rozumie mieszkańców Sopotu, którzy będą głosowali za pozostawieniem Karnowskiego na fotelu prezydenta miasta. Po zagłosowaniu premier przyznał, że "było mu przykro głosować za odwołaniem przyjaciela". - Zawsze jest przykro, gdy z jednej strony są zasady, które samemu się głosi, a z drugiej strony przychodzi taki moment, że trzeba te zasady wcielać w życie i jest to jakby wbrew samemu sobie i okolicznościom. Takie sytuacje się zdarzają i trudno, to jest przykry dla mnie moment - dodał. Uczestnicy referendum odpowiadali na pytanie: "Czy jest pan/pani za odwołaniem Jacka Karnowskiego, prezydenta Sopotu, przed upływem kadencji?". Aby głosowanie było ważne, musiało w nim wziąć udział co najmniej 3/5 osób, które uczestniczyły w ostatnich wyborach prezydenta miasta. Jest to prawie 11 tysięcy osób. Pomysł, aby to mieszkańcy kurortu zdecydowali o przyszłości prezydenta Sopotu, zgłosił on sam na początku lutego. Kłopoty Karnowskiego zaczęły się w lipcu 2008 r. Wówczas "Rzeczpospolita" ujawniła, że Karnowski miał złożyć miejscowemu przedsiębiorcy Sławomirowi Julkemu propozycję korupcyjną. Po ujawnieniu afery Karnowski, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej na Pomorzu, zrezygnował z członkostwa w tej partii. Pod koniec stycznia gdańskie biuro Prokuratury Krajowej zarzuciło Karnowskiemu przyjęcie korzyści majątkowych w wysokości ponad 67 tys. zł od miejscowego dealera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Diler miał sprzedać prezydentowi po zaniżonej cenie (w sumie o 52,2 tys. zł) trzy auta, serwisować je za darmo (wartość usług oceniono na 13,4 tys. zł) oraz wykonać w domu Karnowskiego bezpłatnie prace remontowe warte 1,8 tys. zł. Kolejną - zdaniem prokuratury - łapówkę w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości 2 tys. zł, Karnowski miał przyjąć od innego miejscowego przedsiębiorcy - Mariana D. Oprócz przyjmowania łapówek prokuratura zarzuciła też Karnowskiemu, że zażądał od Sławomira Julkego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Po postawieniu zarzutów Karnowski został zatrzymany, a prokuratura wnioskowała o areszt, ale sąd w dwóch instancjach zdecydował, że prezydent pozostanie na wolności. Na początku kwietnia prokuratura uzupełniła jeden z zarzutów wobec Karnowskiego; uznała, że Karnowski skorzystał z dwunastu, a nie jedenastu bezpłatnych napraw oferowanych przez Groblewskiego. Dwunasta naprawa miała mieć wartość 3,7 tys. złotych. Prokuratura zdecydowała też o zastosowaniu wobec Karnowskiego środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 35 tys. zł (Karnowski zapłacił je). Za wszystkie zarzucane przez prokuraturę czyny Karnowskiemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.