W komunikacie przesłanym przez biuro prasowe resortu spraw wewnętrznych i administracji zaznaczono, że rezygnacja komendanta Służby Ochrony Państwa gen. bryg. Tomasza Miłkowskiego została wcześniej ustalona z szefem MSWiA Joachimem Brudzińskim. "Nowego szefa Służby Ochrony Państwa - na wniosek ministra - powoła premier Mateusz Morawiecki" - zaznaczono. Po wydaniu komunikatu w mediach pojawiły się informacje o powodach odejścia Miłkowskiego. Według informacji, RMF FM był nim incydent z udziałem kierowcy SOP, "który w ostatnich dniach przyjechał wcześnie rano po premiera na jedno z warszawskich osiedli, gdzie mieszka Mateusz Morawiecki". Według doniesień portalu funkcjonariusz SOP przypadkowo włączył w aucie sygnały dźwiękowe, ale nie umiał ich wyłączyć. Hałas miał obudzić mieszkańców osiedla, którzy - jak podano - zgłaszali to policji. "Kierowca z włączonymi syrenami wyjechał z osiedla i przejechał do mieszczącej się nieopodal siedziby jednej ze służb specjalnych. Tam prosił o pomoc. Gdy wysiadł z pojazdu, limuzyna się zatrzasnęła" - napisano. Według informatorów RMF FM po premiera przyjechał inny samochód. Te informacje zdementował w rozmowie z PAP rzecznik prasowy SOP ppłk Bogusław Piórkowski. Służba Ochrony Państwa wydała również komunikat w tej sprawie, w którym napisano, że w tekście znalazły się "nierzetelne informacje, a całość artykułu wprowadza czytelników w błąd". "Opisane zdarzenie z udziałem kierowcy SOP nie miało miejsca. Nieprawdziwe informacje powielane przez media godzą w dobre imię gen. bryg. SOP Tomasza Miłkowskiego, komendanta Służby Ochrony Państwa oraz całej formacji" - podkreślono. Dodano również, że artykuł w fałszywym świetle przedstawia powody odejścia komendanta SOP ze stanowiska. Gen. bryg. dr Tomasz Miłkowski został 26 kwietnia 2017 r. powołany na stanowisko szefa Biura Ochrony Rządu przez ówczesną prezes Rady Ministrów Beatę Szydło. Po zastąpieniu BOR przez Służbę Ochrony Państwa Miłkowski kontynuował pracę jako komendant SOP.