W sondażu pytano o dobra wspólne i moralność publiczną. Z odpowiedzi wynika, że największa część Polaków - 52 proc. - uważa, że nie ma wpływu na stan wspólnych dóbr i ich dostępność. 44 proc. uważa zaś, że utrzymanie ich w dobrym stanie oraz szeroka ich dostępność zależy od sumy działań wszystkich ludzi. 4 proc. nie ma zdania. CBOS spytał też, jakie cechy przypisujemy współobywatelom. 64 proc. ankietowanych uznało, że ludzie w Polsce nie szanują własności publicznej - przeciwne zdanie miało 29 proc. Według 59 proc. nie są oni skłonni do kompromisów i nie potrafią ograniczać swych potrzeb tak, by uwzględnić interesy innych - nie zgodziło się z tym 32 proc. Zdaniem 56 proc. Polacy nie płacą uczciwie podatków - 35 proc. wyrażało odmienną opinię. 54 proc. uznało, że obywatele nie przestrzegają prawa - nie zgodziło się z tym 39 proc. Równo - po 46 proc. - rozłożyły się zaś opinie, czy Polacy "potrafią się dogadać i zrobić coś wspólnie". Choć obraz polskiego społeczeństwa jest raczej niekorzystny, jego oceny w większości polepszyły się od badań w 1994 r. - podkreśla CBOS. Największą poprawę odnotowano w postrzeganiu poszanowania własności publicznej - od 1994 r. odsetek uważających taką postawę za dominującą wzrósł o 15 punktów, a grupa osób twierdzących, że większość Polaków nie szanuje dóbr publicznych zmniejszyła się o 11 punktów. CBOS przedstawił też ankietowanym listę różnych wykroczeń przeciw dobrom publicznym. Najwięcej ocen krytycznych zyskało: wyrzucanie śmieci do lasu oraz spuszczanie ścieków do rzeki lub jeziora (po 96 proc. wskazań); prowadzenie auta nawet po niewielkiej ilości alkoholu (95 proc.); niesprzątanie po swoim psie (89 proc.); śmiecenie w miejscach publicznych (87 proc.); załatwianie przez urzędników spraw prywatnych w godzinach pracy (81 proc.); nieprzychodzenie radnego na dyżury (80 proc.). Na dalszych miejscach znalazły się: przyjęcie na refundowaną wizytę u lekarza poza kolejką (79 proc.); łamanie ograniczeń prędkości (78 proc.); pobieranie zasiłku dla bezrobotnych przez osoby pracujące (76 proc.); zakłócanie ciszy nocnej oraz zaniżanie podatków (74 proc.); niepłacenie za prąd (73 proc.) picie alkoholu w miejscach publicznych (70 proc.); "lewe" zwolnienia lekarskie (69 proc.); przechodzenie na czerwonym świetle (68 proc.); niepłacenie cła (61 proc.); niepłacenie czynszu (60 proc.); palenie na przystankach autobusowych (56 proc.); jazda "na gapę" (54 proc.); nieoszczędzanie wody (50 proc.). Oceny obojętne dominują zaś nad krytycznymi co do: pracy "na czarno" (65 proc. wskazań obojętnych); załatwiania fikcyjnego meldunku dziecku, by dostało miejsce w wybranej szkole (63 proc.); niepłacenia abonamentu radiowo-telewizyjnego (59 proc.); zwracania książek do biblioteki po terminie (53 proc.); kupowania alkoholu i papierosów bez akcyzy (52 proc.). 92 proc. ma negatywny stosunek do degradacji środowiska naturalnego, zaniedbywania lub zanieczyszczania przyrody. 74 proc. ankietowanych razi, gdy inni łamią zasady współżycia społecznego. Według CBOS najbardziej kłopotliwa dla badanych była ocena zachowań wymierzonych w szeroko rozumiany aparat państwowy - największa część (47 proc.) twierdzi, że zwykle budzą one ich sprzeciw, 19 proc. ma problemy z oceną co najmniej jednej takiej sytuacji, a 28 proc. większość z nich jest obojętna. Zdaniem CBOS najmniej wrażliwi na postawy uderzające w aparat państwowy, łamanie zasad współżycia społecznego oraz nieprawidłowości w sprawowaniu funkcji publicznych są respondenci młodzi. Dezaprobacie takich zachowań sprzyja lepsze wykształcenie. Zachowania przeciwko państwu w mniejszym stopniu rażą osoby najbiedniejsze. Na nadużycia pracowników instytucji państwowych oraz zakłócanie porządku publicznego częściej są uczuleni mieszkańcy mniejszych miast. Badanie przeprowadzono 4-10 października na 1007-osobowej reprezentatywnej próbie losowej dorosłych Polaków.