Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", w ciągu ostatniego roku PiS stracił ok. 7 punktów procentowych poparcia. "30 proc. to jedne z najniższych notowań PiS od powstania rządu" - mówi w rozmowie z dziennikiem prezes IBRiS Marcin Duma. Gdyby wybory odbyły się dzisiaj, drugie miejsce zajęłaby "Nowoczesna" z wynikiem 20,1 proc. Na Platformę Obywatelską zagłosowałoby 16,7 proc. uczestników badania. W Sejmie znaleźliby się też Kukiz'15 z wynikiem 8,9 proc., SLD, na które zagłosowałoby 5,7 proc. wyborców (przy założeniu, że Sojusz startuje samodzielnie, a nie jako koalicja z innymi ugrupowaniami lewicowymi) oraz PSL z poparciem 5,1 proc.W przeliczeniu na mandaty PiS zdobyłoby 188 miejsc w Sejmie, co oznacza, że nie rządziłoby samodzielnie. Nowoczesna wprowadziłaby do Sejmu 107 posłów, PO - 87, Kukiz'15 - 44, PSL - 18, a SLD - 15 - wynika z symulacji "Rzeczpospolitej". Przy takim rozkładzie mandatów, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a>, mogłoby zdaniem dr. hab. Norberta Maliszewskiego, podjąć próby utworzenia koalicji z Kukiz'15 i wtedy partie dysponowałyby "nieznaczną większością", albo "dobrać jeszcze PSL i mieć pełnie bezpieczeństwo".Drugi wariant, który opisuje "Rz", zakłada koalicję "przeciw PiS", którą musiałyby utworzyć Nowoczesna, PO, SLD i PSL, a i tak byłoby to minimalnie mniej niż połowa mandatów. Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".