- Wrześniowej akcji nie należy mylić z pojedynczą manifestacją czy marszem pod Sejmem. To będzie raczej cała sekwencja zdarzeń. Dlatego dajemy sobie czas aż do września, bo będzie to wymagało gigantycznych przygotowań. To będzie coś, czego w Polsce jeszcze nie było - powiedział w środę rzecznik Komisji Krajowej Marek Lewandowski. Solidarność zamierza wokół protestów skonsolidować wszelkie możliwe środowiska, w tym inne centrale związkowe. Lewandowski dodał, że skala przerzucania kosztów kryzysu na pracowników osiągnęła w Polsce rozmiary tak ogromne, iż związek nie ma już możliwości ustąpienia. - Będziemy prowadzili walkę wszelkimi dostępnymi siłami, jakimi dysponujemy. () Nie mamy już z czego rezygnować - podkreślił. Rzecznik poinformował, że "krajówka" zobowiązała wszystkie struktury Solidarności, aby przeprowadziły referenda w sprawie udziału w ogólnopolskiej akcji protestacyjnej, włącznie ze strajkiem. Lewandowski powiedział, że związek żąda od koalicji PO-PSL przede wszystkim wycofania się z planów nowelizacji kodeksu pracy dotyczących uelastycznienia czasu pracy. Chodzi o dwa projekty (rządowy i poselski), które przewidują możliwość wydłużenia do roku okresu rozliczeniowego. Zdaniem przewodniczącego Solidarności Piotra Dudy taka zmiana oznacza, że pracodawca będzie mógł zgodnie z prawem wymagać dwunastogodzinnej pracy sześć dni w tygodniu przez 5,5 miesiąca. O odrzucenie projektów w pierwszym czytaniu wnioskowali posłowie klubów PiS, RP, SLD i SP. Solidarność domaga się od koalicji rządowej stworzenia osłonowego systemu regulacji finansowych oraz ulg podatkowych dla przedsiębiorstw, które utrzymują zatrudnienie w okresie niezawinionego przestoju produkcyjnego, stworzenia ustawy o systemie rekompensat dla przedsiębiorstw energochłonnych, a także uchwalenia przez Sejm ustaw, które ograniczą stosowanie tzw. umów śmieciowych. Związkowcy żądają podwyższenia płacy minimalnej zgodnie z projektem złożonym przez Solidarność. Zakłada on jej stopniowy wzrost do wysokości połowy przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w tempie zgodnym z wzrostem PKB. Obecnie płaca minimalna wynosi 1600 zł brutto, co zdaniem związkowców jest i tak kwotą za niską. - Trzymając się ściśle ustawy powinna ona wynosić 1623 zł - powiedział Lewandowski. Solidarność domaga się też zaniechania likwidacji rozwiązań emerytalnych, które przysługują pracownikom zatrudnionym w warunkach szczególnych i o szczególnym charakterze. - Tego nie należy mylić z emeryturami górniczymi. Jest cała grupa zawodów w Polsce, która pracuje w ciężkich warunkach. Dziś ponad 400 tys. osób przysługuje prawo do wcześniejszej emerytury. Rząd planuje zmniejszyć liczbę uprawnionych - wyjaśnił rzecznik. Związek żąda również zaprzestania likwidacji szkół i przerzucania finansowania szkolnictwa publicznego na samorządy. W środę Komisja Krajowa Solidarności będzie kontynuowała obrady w Bielsku-Białej. Głównym tematem będzie budżet związku.