Po tym, gdy na Jasnej Górze doszło do usiłowania zniszczenia świętego dla katolików obrazu, Armand Ryfiński nazwał go "bohomazem", a Roman Kotliński mówił o "bałwochwalstwie uprawianym w jasnogórskim klasztorze". Słowa padły w związku ze sprawą usiłowania zniszczenia obrazu Matki Bożej w sanktuarium na Jasnej Górze, podczas konferencji prasowej. Jak czytamy w oświadczeniu Romanka, Kotliński i Ryfiński mogli obrazić uczucia religijne i dopuścić się publicznej pochwały popełnienia przestępstwa. - Werbalny zamach na miejsce kultu, nie tylko Polaków ale i chrześcijan z całego świata, to dowód, że Ruchowi Palikota obce są wartości nie tylko kultury chrześcijańskiej, ale i kultury europejskiej. W polskiej polityce nie ma miejsca dla takich ideologicznych barbarzyńców. Miejsce Palikota i jego kumpli jest w "zadymionej szulerni", a nie w polskim parlamencie - dodaje poseł Solidarnej Polski. Ryfiński pytany przez PAP o wniosek SP ocenił, że doniesienie na niego do prokuratury "to swoista Inkwizycja". - Wandal, który rzucił żarówkami z farbą w obraz kierował się pobudkami religijnymi i/lub był niezrównoważony psychicznie lub doprowadzony do desperacji "wyczynami" duchownych. Doniesienie na mnie do prokuratury to swoista Inkwizycja, którą niektóre środowiska chcą w Polsce przeprowadzić, a to wywołuje u ludzi ogromne emocje. Kiedyś Inkwizycja pozostawała bezkarna - można było mordować za poglądy i krzewić ciemnotę, ale mimo setek czy tysięcy lat terroru nie udało się w ludziach zabić chęci do zdobywania wiedzy, szukania prawdy i krytycznego myślenia - podkreślił poseł Ruchu.