Ziobro zadeklarował w środę na konferencji prasowej w Sejmie, że jego partia jest gotowa do współpracy z innymi partiami prawicowymi. W tym kontekście wymienił PiS jako głównego partnera koalicyjnego. Taką współpracę nazwał "realną ofertą dla wyborców". - Ale do tanga trzeba dwojga, a na razie nie mamy do czynienia z taką wolą, jest raczej agresja. Podchodzimy do tego ze spokojem, bo liczy się Polska, a nie partia taka lub inna - mówił Ziobro. Ziobro: Powinno się wyciągnąć wnioski W ten sposób odniósł się do wymiany zdań pomiędzy rzecznikiem PiS Adamem Hofmanem a posłanką SP Beatą Kempą. Hofman już po ogłoszeniu wyników wyborów do PE ocenił publicznie, że za zwycięstwo Platformy Obywatelskiej odpowiadają "separatyści, którzy odeszli z PiS", mając na myśli także polityków SP. Beata Kempa, która była członkiem PiS, odpowiedziała Hofmanowi listownie, że "jak się nie ma zdolności do wygrywania wyborów, to trzeba to unieść z honorem". Ziobro uważa, że PiS, które "przegrało kolejne z rzędu wybory", powinno wyciągnąć z tej przegranej wnioski. - Gdyby nasza oferta zbudowania listy koalicyjnej została przyjęta przez PiS przed wyborami, to taka koalicyjna lista zwyciężyłaby wybory do PE. Ja bym wolał, żeby ten rząd (Donalda Tuska) zmienić, po to, żeby Polska była lepsza. Widzimy, że PiS, jako monopol partyjny, przegrywa kolejne wybory. Żeby samorządowe i parlamentarne wybory nie były przegrane dla polskiej prawicy, to trzeba zbudować listę koalicyjną, ale do tego trzeba zaprzestać myślenia w kategoriach monopolu partyjnego. Wtedy będzie efekt synergii i wygrane wybory - mówił Ziobro. Rzecznik SP Patryk Jaki podkreślił, że SP jest gotowa stworzyć koalicję wyborczą, jeśli zachowana zostanie "podmiotowa rola" partii, które ją stworzą. "Nie zgadzamy się na monopol jednej partii" - dodał. "To dzisiaj są przegrani politycy" - To jest łabędzi śpiew polityków Solidarnej Polski. Nie uzyskali wyniku, który upoważniałby ich do jakichkolwiek apeli. Ich po prostu nie ma. Zaszkodzili Polsce. Odebrali nam głosy - powiedziała Beata Szydło, odnosząc się do możliwości współpracy z ugrupowaniem Ziobry. - Teraz, gdy ponieśli klęskę, nagle chcą współdziałać. To dzisiaj są przegrani politycy - mówił z kolei Andrzej Duda z PiS. Ziobro podczas konferencji zapowiedział też start swojej formacji w jesiennych wyborach samorządowych. "Będziemy walczyć wszędzie" - podkreślił. Pytany przez dziennikarzy o swoje plany po tym, jak nie dostał się do PE, Ziobro odpowiedział: "Jestem prezesem SP, jestem wytypowany przez zarząd partii, jako prawdopodobny kandydat na w wyborach prezydenckich. Proszę się nie obawiać o moje środki do życia, bo zawsze w polityce korzystałem ze wsparcia środków własnych. Zamierzam przejechać Polskę wzdłuż i wszerz, bo przed nami jest cel: zmiana Polski. Będę walczył, żeby to poparcie 4 proc. poparcie przekuć na 8-10 proc. - to na początek, bo myślimy o zwycięstwie". Szef SP poformował też, że powstanie koło SP i potwierdził, że do koła SP nie wejdą Ludwik Dorn i Kazimierz Górski, którzy wystąpili z klubu SP tuż przed zakończeniem wyborów. Dodał, że ostateczny skład koła będzie ustalony do końca tygodnia i rozmawiał z już kilkunastoma członkami klubu, którzy są chcą zostać w kole. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz pytana, czy Solidarna Polska - która przestała być klubem parlamentarnym - musi oddać przydzielone jej pomieszczenia w Sejmie, powiedziała, że Solidarna Polska ma dwa tygodnie na rozliczenie się ze swojego majątku w Sejmie. - Pomieszczenia dla klubów są w zupełnie innym miejscu, niż pomieszczenia dla kół, będziemy oczywiście od nowa przeliczać parytety, część osób pewnie zadeklaruje przejście do innych klubów, więc w związku z tym będziemy dysponować tymi pomieszczeniami - dodała Kopacz.