- Pan Zbigniew Sobotka już jest nieobecny w pracy ponad dwa miesiące. Wykorzystał urlop, był na zwolnieniu, trochę się leczył i czas wracać - powiedział Janik podczas briefingu w komendzie wojewódzkiej policji w Lublinie. - Będzie normalnie pracował i będzie do dyspozycji prokuratury - dodał. Sobotka był wskazywany jako możliwe źródło przecieku w tzw. aferze starachowickiej. Na początku lipca media doniosły, że poseł (wówczas SLD) Andrzej Jagiełło zadzwonił do starosty starachowickiego Mieczysława S. (powiązanego z lokalnym gangiem) i ostrzegł go przed planowaną akcją Centralnego Biura Śledczego. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane właśnie od wiceministra Sobotki. Po ujawnieniu afery Sobotka przebywał na urlopie, a potem na zwolnieniu lekarskim i nie był dotychczas przesłuchany przez prokuraturę w Kielcach, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. - Jego powrót nie oznacza zamknięcia sprawy ani zakończenia postępowania. Wszystkie zeznania w tej mierze zostały już złożone. I wszystko, co wie [Sobotka-PAP], całą prawdę, powie w prokuraturze i tyle - powiedział Janik. Zapytany, czy sytuacja wiceministra Sobotki nie będzie mu przeszkadzać w kierowaniu resortem, Janik odpowiedział: "o tyle, że ja zacząłem podczas jego nieobecności kilka przedsięwzięć w policji i chciałbym je skończyć. Dopóki ta sprawa nie będzie wyjaśniona, to sam będę nadzorował policję". Kiedy ujawniono aferę, sam Sobotka tłumaczył, że chce, aby w czasie, gdy będzie przebywać na urlopie, sprawa źródła przecieku została wyjaśniona i aby jego pozostawanie na stanowisku nie oddziaływało na możliwość pełnego i jednoznacznego rozwiązania sprawy. Dzisiaj zastępca prokuratora okręgowego w Kielcach Janusz Bors nie chciał skomentować informacji o prawdopodobnym powrocie wiceministra Sobotki do pracy w resorcie. Oświadczył, że nie ma na ten temat żadnej wiedzy i że jest to sprawa ministerstwa. Bors oznajmił też, że nie będzie to miało wpływu na bieg postępowania prokuratury. - Analizujemy zgromadzony materiał dowodowy. Zaplanowano jeszcze kilka czynności. Na przełomie września i października będą podejmowane decyzje co do dalszego toku postępowania w śledztwie. Od tych decyzji będzie zależało, w jakim charakterze i kiedy prokuratura będzie chciała przesłuchać wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Sobotkę - wyjaśnił. Potwierdził to z rozmowie z PAP zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik. - Wykonujemy ostatnie czynności w tej sprawie, śledztwo znajduje się w stadium końcowym. W najbliższych dniach nastąpią: analiza, wyprowadzenie wniosków i końcowe decyzje. Nie mogę jednak powiedzieć, jakiego rodzaju będą to decyzje - powiedział Olejnik. Nie chciał też skomentować dzisiejszych doniesień TVN. Według tej stacji, po południu do kancelarii premiera przyjechał minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk. Miał on rzekomo sugerować premierowi, by ten pozostawił Sobotkę na urlopie do czasu zakończenia śledztwa. Informatorzy TVN z prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości twierdzili, że sprawa wniosku o uchylenie immunitetu wiceministrowi jest już przesądzona. Według TVN wniosek ten ma być gotowy w ciągu kilku dni. W marcu br. funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali dwóch starachowickich samorządowców - ówczesnego starostę Mieczysława S. i wiceprzewodniczącego rady powiatu Marka B. wraz z kilkunastoma osobami wchodzącymi w skład działającego w Starachowicach gangu. Prokuratura oskarżyła byłego starostę o usiłowanie wyłudzenia ponad 28 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto, a byłego wiceprzewodniczącego rady powiatu o wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo. Obaj mieli działać "wspólnie i w porozumieniu" z szefem miejscowej mafii - Leszkiem S. Na początku lipca wyszło na jaw, że poseł Andrzej Jagiełło próbował ostrzec samorządowców. Ustalono też, że w sprawę przecieku zamieszany jest poseł Henryk Długosz (członek SLD, który zawiesił swe członkostwo w klubie parlamentarnym SLD, był szefem świętokrzyskiego SLD). Obu prokuratura postawiła zarzut, że działając "wspólnie i w porozumieniu" z co najmniej jeszcze jedną wtajemniczoną osobą, utrudnili postępowanie karne przez poinformowanie starosty starachowickiego o planowanej akcji CBŚ. Prokuratura nadal ustala "trzecie ogniwo" wycieku tajnej informacji.