W styczniu 2001 roku Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński i Donald Tusk poinformowali opinię publiczną o powstaniu "obywatelskiej platformy, która wyzwoli energię Polaków". Formacja powstała na fali sukcesu, jakim był dobry wynik Olechowskiego w wyborach prezydenckich w 2000 roku (19 proc. poparcia). Siła, której nie można lekceważyć Powstanie Platformy było m. in. wynikiem porażki Tuska z Bronisławem Geremkiem w walce o fotel przewodniczącego Unii Wolności. Wraz z Tuskiem w szeregi PO wstąpiła część działaczy UW oraz Akcji Wyborczej Solidarność, a także innych organizacji konserwatywno-liberalnych i chrześcijańsko-demokratycznych. Tydzień po deklaracji liderów nowej formacji w hali Olivia w Gdańsku odbyła się manifestacja poparcia dla rodzącego się ugrupowania. Prezydent Aleksander Kwaśniewski zauważył wtedy, że powstaje w Polsce siła, której nie można lekceważyć. Nowe ugrupowanie szybko przystąpiło do pierwszej politycznej akcji, jaką było zbieranie podpisów przeciwko finansowaniu partii politycznych przez obywateli. 130 tysięcy podpisów nie wystarczyło jednak, żeby przeciwstawić się kontrowersyjnej ustawie, która została przyjęta przez Sejm. Wciąż poniżej oczekiwań We wrześniu 2001 roku Platforma po raz pierwszy poddana została wyborczej weryfikacji. W wyborach parlamentarnych PO - przegrywając tylko z SLD - uzyskała 12,6 proc. głosów, dzięki czemu zdobyła 65 mandatów w Sejmie. Platforma utworzyła największy klub opozycyjny w Sejmie. Wynik wyborczy Platformy, choć uznawany oficjalnie przez jej liderów za sukces, w rzeczywistości był poniżej ich oczekiwań. Wszystko za sprawą przedwyborczych sondaży, które dawały Platformie nawet 18 proc. poparcia. Druga siła w parlamencie wkrótce została zarejestrowana w Sądzie Najwyższym jako partia polityczna. Jak się szybko okazało, Platforma nie spełniła nadziei wszystkich swoich założycieli. W dwa lata po powstaniu formacji z jej szefostwa zrezygnował Maciej Płażyński, twierdząc, że PO "nie spełniła jego oczekiwań". Płażyński miał za złe pozostałym liderom partii to, że Platforma nazbyt wiąże się z krajowym biznesem, a nie jest zainteresowana sprawami uboższej części społeczeństwa. Po rezygnacji Płażyńskiego prezesem PO został Tusk. W 2004 roku PO doczekała się wreszcie wymiernego sukcesu, jakim była wygrana w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jednak i w tym przypadku 24,1 proc. głosów nie było wynikiem, jakiego oczekiwali szefowi partii. W Platformie spodziewano się poparcia w granicach 28-30 proc. Powyborcze zamieszanie Za nami kolejne wybory parlamentarne, a PO wciąż pozostaje tylko drugą siłą w państwie, teraz ustępując pola PiS. Tym razem jednak liderzy Platformy, mimo że ich partia zdobyła 133 mandaty sejmowe, nawet nie udają, że wynik wyborczy jest ich sukcesem. Wybory parlamentarne, a także prezydenckie okazały się klęską liberałów i początkiem kryzysu w państwie i w partii Tuska i Rokity. Hasła "Prezydent Tusk" i "Premier z Krakowa" trzeba było schować do szuflady. Liderzy PO nie byli w stanie dogadać się z PiS w sprawie stworzenia koalicji rządowej, którą tak hucznie zapowiadano przed wyborami. Prezydent i premier z PiS to był dla Platformy policzek. Ale jeszcze większym ciosem było wejście do rządu PiS popierającego w wyborach Tuska Zbigniewa Religi oraz byłej wiceszefowej Platformy, Zyty Gilowskiej. Piątych urodzin liderzy PO nie świętują w dobrych nastrojach. Zwłaszcza, że coraz bardziej realne nowe wybory parlamentarne nie zapowiadają się wcale na tak długo oczekiwany w Platformie spektakularny sukces.