Na kary pięciu i czterech lat więzienia skazał 30 grudnia Sąd Okręgowy w Zamościu (woj. lubelskie) dwóch mężczyzn za śmiertelne pobicie 38-latka, który wcześniej, prowadząc samochód, ochlapał błotem jednego z nich. Sąd wymierzył Patrykowi H. pięć lat pozbawienia wolności, a Pawłowi S. cztery lata. Obaj mają też zapłacić czworgu dzieciom zmarłego po 50 tys. zł tytułem zadośćuczynienia. Ziobro zlecił po tym wyroku swemu zastępcy - prokuratorowi Robertowi Hernandowi - analizę sprawy. W piątek na antenie TVP Info poinformował, że otrzymał ją i zdecydował o skierowaniu apelacji. "Wydałem polecenie skierowania apelacji na niekorzyść tych sprawców do sądu wyższej instancji w kierunku zmiany oceny prawnej czynu, z pobicia ze skutkiem śmiertelnym na zabójstwo" - powiedział. W jego ocenie, "mamy do czynienia z zabójstwem". Ziobro zapowiedział ponadto, że wyda wytyczne do prokuratorów przypominające, że w tego rodzaju sprawach stosuje się zapisy związane z zabójstwem z zamiarem ewentualnym, a nawet zabójstwa z zamiarem bezpośrednim. "Bardzo twardo trzeba reagować na tak okrutne przestępstwa i stanowczo traktować bandytów" - podkreślił. Pytany, dlaczego w tej sprawie wyrok był tak łagodny, powiedział, że "nie rozumie takich orzeczeń sądów i nie zgadza się z nimi, a za takie czyny jak ten musi być bardzo surowa kara". Bili 38-latka po głowie i całym ciele Sprawa dotyczyła brutalnego pobicia w styczniu tego roku we wsi Bzite w gminie Krasnystaw. 38-letni Henryk T., jadąc samochodem, przypadkowo ochlapał błotem Pawła S., który szedł z koleżanką. Ochlapany wraz z kolegą pojechał pod dom kierowcy, gdzie brutalnie pobili go na oczach bliskich. Jeszcze tego samego dnia policja zatrzymała napastników. Pobity zmarł w szpitalu na skutek odniesionych obrażeń. W tej sprawie, według ustaleń zamojskiego sądu, napastnicy, używając tępych i twardych narzędzi w kształcie pałek, bili 38-latka po głowie i całym ciele. Spowodowało to u pokrzywdzonego urazy czaszkowo-mózgowe, m.in. złamanie kości podstawy czaszki. Według sądu, oskarżeni mieli świadomość i mogli przewidzieć, że takie bicie może spowodować śmierć pokrzywdzonego. "W ocenie sądu zasadne było przypisanie oskarżonym winy umyślnego pobicia i nieumyślnego śmiertelnego skutku, który jednak powinni przewidzieć. Powszechnie wiadomo, że nawet jedno mocne uderzenie, w szczególności w tak newralgiczną część ciała, jak głowa, może spowodować poważne obrażenia, w tym śmierć ofiary, a co dopiero dwa lub więcej takich uderzeń" - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Tobała. Twierdzili, że są niewinni Jako niewiarygodne ocenił sąd wyjaśnienia oskarżonych, którzy początkowo twierdzili, że są niewinni, to oni zostali zaatakowani przez 38-latka i się bronili. Sędzia wskazał, że nie ma podstaw, aby przyjąć, że to Henryk T. był osobą atakującą. Jak dodał, oskarżeni nie mieli żadnych obrażeń na ciele, a miał je jedynie pokrzywdzony, a ponadto obrażenia, jakich doznał, były na głowie i z tyłu ciała, co oznacza, że to on był atakowany. Sąd przy wymierzaniu kary wziął pod uwagę, że oskarżeni wyrazili skruchę.