- Osoba ta wypłynęła w trakcie śledztwa - mówi rzecznik prokuratury okręgowej Beata Stępień-Warzecha. Nie chciała jednak ujawnić, jaką rolę miał odegrać uzdrowiciel w tych dramatycznym zdarzeniu. Przyznała jednak, że rodzice podczas zeznań o nim nie wspominali. Nie wiadomo, kiedy znachor zostanie przesłuchany. Na razie policja ustala, gdzie aktualnie przebywa. Jak dowiedział się nasz reporter, w dzień po śmierci małej Madzi opuścił miejsce swego zamieszkania w Nowym Sączu. Rodzice dziecka w areszcie Ciało Magdy znaleziono w łóżeczku na poddaszu domu w Brzeznej. - Przyczyną zgonu dziecka było długotrwałe niepodawanie pożywienia. Taki stan musiał trwać co najmniej kilka tygodni - mówi prokurator Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Dziewczynka była też pozbawiona opieki lekarskiej. - Ojciec dostarczył zaświadczenie, że nie życzy sobie, abyśmy obejmowali opieką dziecko. Wypisał je z naszego ośrodka. I dostarczył zaświadczenie, że dziecko leczone jest na Słowacji - tłumaczy Sabina Gołębiewska z ośrodka zdrowia w Brzeznej. Rodzice dziewczynki trafili na dwa miesiące do aresztu. Para usłyszała zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi im do 10 lat więzienia. W trakcie przesłuchania ojciec dziecka nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Do winy nie poczuwa się też matka dziewczynki, ale złożyła wyjaśnienia. Maciej Pałahicki