Wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna przekazał, że nota protestacyjna i całe spotkanie z ambasadorem Izraela "przebiegało nie tyle w atmosferze żądań, co jasnych oczekiwań ze strony Polski". - Oczekujemy śledztwa transparentnego, w którym strona Polska oraz inne państwa, które straciły swoich obywateli, żąda nie tylko wglądu, ale i dostępu do wszystkich informacji, aby wyjaśnienie sprawy było satysfakcjonujące - mówił wiceszef MSZ. Dodał, że na tym etapie wyjaśnienia dla Warszawy "nie są satysfakcjonujące". Ambasador Izraela w MSZ. Wiadomo, jak przebiegło spotkanie Szejna podkreślił, że atak na konwój humanitarny nazywa wprost "morderstwem". - Chcemy, aby w wyjaśnianiu i całej procedurze karnej oraz dyscyplinarnej dla odpowiedzialnych za to żołnierzy, była dopuszczona i brała udział Prokuratura Okręgowa w Przemyślu - oświadczył. Podkreślił, że mamy do czynienia z art. 148 Kodeksu karnego, czyli zabójstwem z użyciem materiałów wybuchowych. - Chcemy również - i tego zażądaliśmy - odszkodowania dla ofiar, w tym przede wszystkim dla rodziny polskiego obywatela, oczywiście pod warunkiem, że rodzina będzie tego chciała - podkreślił. Kolejną poruszoną na spotkaniu z ambasadorem sprawą było - jak przekazał wiceszef MSZ - zapewnienie, aby była respektowana rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ z 25 marca wzywająca do zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz nieblokowania konwojów humanitarnych. - Odebrałem to spotkanie i stanowisko ambasadora Izraela jako zmianę tonu - podkreślił Szejna. Przypomniał, że przeprosiny i kondolencje złożyli wcześniej premier oraz minister spraw zagranicznych tego kraju. Oświadczył też, że Polska będzie kontynuować wsparcie humanitarne dla Strefy Gazy. - Będziemy na forum międzynarodowym dążyć do zawieszenia broni oraz współistnienia dwóch państw - Izraela i Palestyny na zasadach pokojowych - zapewnił. Z kolei rzecznik resortu zauważył, iż w całej sprawie kluczowy jest "aspekt prawny". - My w naszej nocie domagamy się aby sprawą zajęły się sądy cywilne - wyjaśnił Paweł Wroński. Atak na konwój humanitarny. Co wiadomo? Szejna został również zapytany o dotychczasowe ustalenia izraelskich służb. - To co udało nam się uzyskać, to fakt, iż przeprowadzono wstępne śledztwo, z którego wynika, że był to nie tylko błąd i nieprzestrzeganie procedur wewnętrznych przez żołnierzy izraelskich. Pan ambasador stwierdził, iż strona izraelska będzie prowadziła postępowanie karne wobec winnych, ale do tego kompetentny jest - jak mówił - Sąd Najwyższy Izraela - odparł. Natomiast Wroński powiadomił, że w nocy w Tel Awiwie odbyło się spotkanie, w którym brał udział polski przedstawiciel, a także reprezentanci państw, z których pochodziły ofiary. Na spotkaniu - jak relacjonował Paweł Wroński - przedstawiono wstępne wyniki śledztwa i wskazano, jakie popełniono błędy. - Nie przekazano w należyty sposób informacji o przebiegu konwoju na niższy szczebel, źle zakwalifikowano te pojazdy, a także błędnie rozpoznano osobę z bronią, która miała znajdować się wewnątrz pojazdu - sprecyzował. - Po pierwszym strzale, gdy z samochodu zaczęli wybiegać nieuzbrojeni ludzie, odpalone zostały dwie kolejne rakiety. Strona izraelska przyznała się do popełnienia błędów. Część tych błędów wydaje się dla nas niezrozumiała - kontynuował Wroński. Jakow Liwne. Wywiad z ambasadorem wywołał burzę Ambasador Izraela Jakow Liwne został na piątek wezwany do MSZ. Przed siedzibą resortu na dyplomatę oczekiwali demonstranci, którzy domagają się zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem. Chcą również by izraelski dyplomata opuścił Polskę. Spotkanie w MSZ dotyczyło przede wszystkim kontrowersyjnej wypowiedzi ambadadora o ataku armii izraelskiej na konwój humanitarny w Strefie Gazy. W środę wieczorem Jakob Liwne udzielił dwugodzinnego wywiadu internetowemu Kanałowi Zero, w którym był pytany przede wszystkim o śmierć wolontariuszy. Tłumaczył, że doszło do "pomyłki". - Na tę chwilę, z tego co wiemy, było to rezultatem nieprawidłowej identyfikacji, do której doszło nocą w strefie wojny. Takie rzeczy się zdarzają - mówił. Wyraził ubolewanie w związku ze śmiercią wolontariuszy, jednak unikał przeprosin. Siedmioro pracowników organizacji humanitarnej World Central Kitchen zginęło w wyniku ostrzału izraelskiej armii. Wśród ofiar jest 35-letni Polak Damian Soból, a także obywatele Australii i Wielkiej Brytanii, jedna osoba z obywatelstwem amerykańsko-kanadyjskim oraz palestyński kierowca. Do tragedii doszło podczas dostarczania przez wolontariuszy pomocy żywnościowej, która przybyła do Strefy Gazy kilka godzin wcześniej statkiem z Cypru. W piątek izraelskie media przekazały, że dowódca armii izraelskiej Herzi Halevi pozbawił stanowisk dwóch wysokich rangą dowódców, którzy brali udział w uderzeniu na konwój humanitarny World Central Kitchen. *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!