Zeznawać ma m.in. tajemniczy świadek, który sam zgłosił się do prokuratury i opowiedział o tym, co usłyszał. Mężczyzna twierdzi, że jadąc pociągiem na trasie Warszawa - Łódź, słyszał rozmowę Katarzyny i Bartka W. Według niego Katarzyna uśmiechnięta od ucha do ucha, przytulona do męża głośno powiedziała, że to wspaniale, że już nie mają dziecka! Teraz mogą mieć czas tylko dla siebie i wreszcie zaczynają podróżować Przesłuchanie ojca dziecka Podczas poprzedniej rozprawy, 8 lipca, sąd kontynuował przesłuchiwanie ojca dziecka. Bartłomiej W. był pytany m.in. o zachowanie żony przed i po śmiercią córki oraz o relacje małżonków w różnych okresach. Jako świadkowie zeznawali też przyrodni brat Bartłomieja W., a także jego dawny kolega przypadkowo spotkany w dzień śmierci dziewczynki. Obaj nie rozszerzyli wcześniejszych wyjaśnień ze śledztwa. Dwa dni po ostatniej rozprawie sąd na posiedzeniu rozpatrywał m.in. wniosek obrońcy Katarzyny W. o powołanie nowych biegłych, którzy mieliby rzucić nowe światło na okoliczności śmierci dziecka. Sąd nie zdecydował się na to, argumentując że dotychczasowi biegli medycyny sądowej w sposób kategoryczny wskazali jako przyczynę śmierci gwałtowne uduszenie. Sąd przedłużył też oskarżonej areszt o trzy miesiące. Ocenił przy tym m.in., że w tym czasie realne jest zakończenie procesu. Sprawa Katarzyny W. Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu. Katarzyna W. cieszyła się ze śmierci Madzi? Zdaniem prokuratury Katarzyna W. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.