Wizja lokalna, która jest niezbędnym elementem prowadzonego w sprawie śmierci małej Magdy śledztwa, rozpoczęła się w czwartek o godzinie 9.00 i - jak donosi "Dziennik Zachodni" - trwała godzinę. Wiadomo już, że odbyła się ona bez udziału matki dziecka. Uczestniczył w niej mąż Katarzyny W., Bartłomiej oraz jej brat, a także wujek zmarłego dziecka. Po wykonanych czynnościach brat kobiety został przewieziony do prokuratury w Katowicach. Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach nie chciała komentować doniesień mediów. - Nie udzielamy informacji o wykonywanych czynnościach - podkreślała w rozmowie z dziennikiem. Rutkowski składa wyjaśnienia Z kolei Krzysztof Rutkowski wyjaśnił na swoim blogu, że "wizja lokalna z udziałem brata matki dziecka była przeprowadzona po to, by potwierdzić, gdzie się on znajdował w dzień przypuszczanej śmierci Madzi, oczywiście w odniesieniu do zapisów z monitoringu". Były detektyw, który uczestniczył w poszukiwaniach dziecka po tym, gdy matka zgłosiła jego uprowadzenie, ma w tej sprawie status świadka. W środę - w związku z toczącym się postępowaniem - zeznawał w prokuraturze. - Jeśli osoby, które znają prawdę, przekażą ją śledczym, sprawa zostanie zakończona - mówił dziennikarzom. - Jeżeli będę miał informacje, które będą mogły zmienić tok postępowania lub wnieść więcej do okoliczności śmierci Magdy, to je przekażę - dodał. - Nie wierzę w nieszczęśliwy wypadek - podkreślał. Badająca sprawę prokuratura podkreśla, że liczba podejrzanych - jak na razie - nie zmieniła się. - W toczącym się w Katowicach śledztwie w sprawie śmierci dziewczynki na bieżąco wykonywane są liczne czynności dowodowe, nie ma jednak zmian, jeśli chodzi o liczbę podejrzanych lub charakter stawianych zarzutów - akcentowała rzeczniczka prokuratury Marta Zawada-Dybek. Jednak według doniesień mediów, prokuratorzy dysponują już opinią psychologiczną, która ma obciążać matkę dziecka. Tragiczna historia małej Magdy Przypomnijmy: Mała Magda zaginęła 24 stycznia. Jej matka sugerowała, że dziecko zostało porwane. Potem podała, że dziewczynka zmarła po uderzeniu o próg w mieszkaniu, a ciało zostało ukryte. Katarzyna W. wskazała miejsce ukrycia zwłok. Spędziła prawie dwa tygodnie w areszcie. Prokuratura zarzuciła jej nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka, powiadomienie o niepopełnionym przestępstwie (rzekomego porwania) oraz tworzenie fałszywych dowodów (kierowanie śledztwa przeciwko rzekomemu porywaczowi). Grozi jej pięć lat więzienia. Prokuratura wciąż bada, czy śmierć dziewczynki nie była wynikiem celowego działania oraz czy w całej sprawie - co najmniej w ukryciu ciała Magdy - brał udział ktoś oprócz Katarzyny W.