Jak informuje dziennik.pl, jeden z ekspertów przyznał, że nad ekspertyzą za którą miał dostać kilkadziesiąt tysięcy złotych, pracował niecałą godzinę, a podpisało się pod nią 15 ekspertów. Dziennik.pl przywołuje relację "osoby znającej kulisy śledztwa", która miała mówić, że "jeden z lekarzy potwierdził, że w kartach pracy podano fikcyjny czas, jaki miał zostać poświęcony przez medyków na przygotowanie ekspertyzy". Śledztwo, w którym są przesłuchiwani wspomniani biegli, dotyczy rzekomego zawyżenia kosztów pinii uzupełniającej, przygotowywanej w toku procesu, jaki lekarzom ze Szpitala Uniwersyteckiego UJ w Krakowie wytoczyła rodzina Jerzego Ziobry. Jak przypomina dziennik.pl, 23 strony tekstu, 29 stron zdjęć i odwołań do pierwotnej ekspertyzy wyceniono na prawie 372 tys. zł. Dwa dni temu wcześnie rano prokuratorzy i policjanci weszli do mieszkań i gabinetów lekarzy, pracujących nad ekspertyzą. Więcej o sprawie: Ojciec Zbigniewa i Witolda Ziobrów - Jerzy Ziobro był leczony od 22 czerwca 2006 r. w Szpitalu Uniwersyteckim UJ w Krakowie. Zmarł 2 lipca w wieku 72 lat podczas zabiegu kardiologicznego. Prokuratura dwukrotnie umorzyła śledztwo w tej sprawie. W procesie, który rozpoczął się w listopadzie 2013 r., przed sądem stanęło czworo lekarzy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Subsydiarny akt oskarżenia przeciwko nim złożyła Krystyna Kornicka-Ziobro, a przyłączyli się do niego synowie Witold i Zbigniew. Akt taki może wnieść pokrzywdzony w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego w sytuacji, gdy dwukrotnie odmówi tego prokurator (po uprzednim wykorzystaniu drogi zażalenia sądowego). Rodzina dołączyła inne opinie lekarskie, uzyskane przez nią w różnych ośrodkach medycznych.