Błaszczak był pytany w czwartek w radiowej Jedynce o sprawę śmierci 25-letniego Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie w 2016 roku. Dopytywany, czy jego zdaniem oprócz już zwolnionych ze służby policjantów w związku z tamtejszymi wydarzeniami, jeszcze inne osoby powinny ponieść odpowiedzialność, odparł "tak podejrzewam". "Dlatego mianowałem na stanowisko komendanta wojewódzkiego policji doświadczonego policjanta. Tam jest jeszcze sprawa tych policjantów, którzy uczestniczyli w tym tragicznym zdarzeniu. To wszystko musi być wyjaśnione. I gen. Trawiński daje gwarancje wyjaśnienia do spodu tej sprawy" - powiedział Błaszczak. Błaszczak w środę w Sejmie powiedział, że nowo powołany na szefa dolnośląskiej policji nadinsp. Tomasz Trawiński, dotychczasowy komendant wojewódzki w Poznaniu, ma za zadanie "doprowadzić do końca rozliczenie osób odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację". Błaszczak podkreślił, że materiał z nagrań pokazujących zachowanie policjantów wobec Igora Stachowiaka zobaczył w sobotę. Wtedy to stacja TVN wyemitowała materiały zarejestrowane na wrocławskim komisariacie tuż przed śmiercią mężczyzny. Na filmie widać, że wobec Stachowiaka kilkakrotnie użyto paralizatora. "W związku z tym od razu podjąłem działania. Po rozmowie z Komendantem Głównym Policji zostały wyciągnięte konsekwencje personalne wobec policjanta, który użył paralizatora wtedy, rok temu. A następnie wobec jego przełożonych. Dlaczego przełożonych? Dlatego, że przełożeni nie zrealizowali pisemnych poleceń Komendanta Głównego dotyczących postępowania dyscyplinarnego wobec tych policjantów, którzy wówczas, rok temu, dopuścili się ewidentnie nadużyć" - tłumaczył w czwartek minister. Jak dodał, rok temu doszło do zdarzenia, "które nie powinno mieć miejsca". "Całość materiałów - tak mnie zapewniono i tak było - została przekaz prokuraturze. Postępowanie w prokuraturze trwało tak długo. Równolegle trwało postępowanie dyscyplinarne, które ze względu na prokuraturę zostało zawieszone. Ale to nie zwalania przełożonych policjanta - tego, który używał paralizatora i tych, którzy byli na komisariacie policji, od odpowiedzialności dyscyplinarnej" - powiedział szef MSWiA. Dodał, że działania zostały podjęte wtedy, "kiedy upublicznione zostały materiały ze śledztwa". Błaszczak był dopytany o to, czy wie coś o tym, aby wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, nadzorujący w ministerstwie policję, znał te materiały dużo wcześniej. "Mówił o tym Komendant Główny Policji - przełożony wszystkich policjantów - że nie widział tego filmu. Gdyby widział Komendant Główny, widzieli by też inni. A więc widzieliby też ministrowie, ministerstwo" - powiedział Błaszczak. "To wszystko sprowadzało się do tego, że te materiały stanowiły przedmiot postępowania prokuratorskiego" - dodał. Szef MSWiA poinformował, że z danych polskiej prokuratury za lata 2012-15 wynika, że w tym czasie prowadzono w prokuraturze powszechnej 42 postępowania w związku ze śmiercią ludzi. "Te 42 postępowania związane były z przekroczeniem uprawnień przez policjanta, w wyniku czego doszło do śmierci" - dodał. W związku z wydarzeniami sprzed roku szef MSWiA odwołał w poniedziałek komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. W niedzielę z kolei rzecznik KG insp. Mariusz Ciarka informował, że trwa procedura zwolnienia policjanta, który wobec Stachowiaka użył na komisariacie paralizatora.