"Moją pierwszą decyzją było wszczęcie w stosunku do pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej Wrocław-Stare Miasto postępowania administracyjnego w kierunku zwolnienia ich z policji z uwagi na ważny interes służby. Szósty policjant, który brał udział w czynnościach w związku z zatrzymaniem Igora Stachowiaka zwolnił się na własną prośbę z policji w ubiegłym roku" - powiedział Trawiński. "Poleciłem także wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec oficera z komendy miejskiej policji we Wrocławiu, który wyjaśniał sprawę śmierci Igora Stachowiaka" - poinformował komendant. "W mojej ocenie sposób prowadzenia tego postępowania był nierzetelny i nie spowodował, że zostały wyjaśnione wszystkie okoliczności tego zdarzenia" - powiedział. Wszczęto także postępowania dyscyplinarne wobec odwołanego komendanta miejskiego policji we Wrocławiu i jego zastępcy. "Poleciłem wszcząć postępowania dyscyplinarne w stosunku do odwołanych, już byłych, komendantów miejskich policji we Wrocławiu oraz zastępcy komendanta miejskiego policji, w związku z niedopełnieniem przez nich czynności, zmierzających do właściwego nadzoru nad prowadzonym postępowaniem, mającym wyjaśnić wszystkiego okoliczności tego tragicznego zdarzenia" - oświadczył nowy szef dolnośląskiej policji. Jak mówił Trawiński, zastępca komendanta komisariatu policji Wrocław-Stare Miasto przebywał na terenie komisariatu podczas zatrzymania Stachowiaka. "Oficer ten pełnił na tym samym stanowisku służbę w roku ubiegłym i w dniu tego tragicznego zdarzenia przybywał na terenie komisariatu policji. W mojej ocenie nie podjął żadnych działań, aby zapobiec tym wydarzeniom, które miały miejsce w komisariacie" - powiedział. Trawiński objął funkcję dolnośląskiego komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu został powołany na stanowisko w poniedziałek po zdymisjonowaniu m.in. swego poprzednika i jego zastępcy ds. prewencji.Stachowiak w połowie maja ubiegłego roku został zatrzymany na wrocławskim rynku. Policja poszukiwała go za oszustwa. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu sobotniego reportażu w TVN, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny.