Do śmierci Dawida Kosteckiego doszło 2 sierpnia nad ranem w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Były pięściarz miał się powiesić w łóżku na pętli z prześcieradła. Jego ciało znaleziono przykryte kocem. W ubiegłym tygodniu pełnomocnicy rodziny Kosteckiego podczas konferencji prasowej zaapelowali m.in. o powołanie zespołu biegłych z zakresu kryminalistyki i lekarzy "celem wyjaśnienia mechanizmu śmierci Kosteckiego, oraz zbadania alternatywnej wersji jego śmierci pod kątem medycznym i mechanicznym". Jeden z pełnomocników, mec. Roman Giertych mówił, że "przedstawiciele ministra sprawiedliwości byli w zakładzie karnym przed prokuratorem i lekarzem". "Chcemy znać nazwiska tych osób, kto ich wysłał, komu i jaki raport złożyli, po co w ogóle tam byli" - zaznaczał. Komunikat prokuratury W reakcji na doniesienia dotyczące udziału osób trzecich w miejscu ujawnienia zwłok Dawida Kosteckiego, prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, poinformowała w piątkowym komunikacie, że "2 sierpnia 2019 r., na terenie Aresztu Śledczego Warszawa Białołęka obecni byli funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Centralnego Zarządu Służby Więziennej oddelegowani do Departamentu Wykonywania Orzeczeń i Probacji Ministerstwa Sprawiedliwości przeprowadzający kontrolę w trybie przewidzianym stosownymi przepisami". "Wyżej wymienione osoby nie ingerowały w czynności oględzin przeprowadzanych przez prokuratora Wojciecha Kapuścińskiego" - podkreśliła prokuratura. "Zgodnie z procedurą obowiązującą w takich przypadkach musieli oni wykonać dokumentację zdarzenia, w tym dokumentację zdjęciową na potrzeby wewnętrznego postępowania mającego na celu ustalenie prawidłowości przestrzegania zasad i procedur w areszcie śledczym" - czytamy. Prokuratura zaznaczyła przy tym, że "prokurator nie wyraził na to zgody, czemu funkcjonariusz się podporządkował". "Oględziny celi i zwłok były przeprowadzane bez udziału tych osób" - wskazuje prokuratura. Poinformowała ponadto, że "nieprawdą jest, że prokurator Wojciech Kapuściński został odsunięty od śledztwa". "Przedmiotowe śledztwo nie zostało mu nigdy przydzielone do prowadzenia" - podała prokuratura. "W dniu 2 sierpnia 2019 r. wykonywał czynności w ramach dyżuru prokuratorskiego. Jeszcze tego samego dnia sprawa została skierowana do referatu prokurator Anny Domańskiej" - przekazano. Śmierć Kosteckiego Jak informowała Służba Więzienna, 2 sierpnia funkcjonariusze reanimowali Kosteckiego do przyjazdu pogotowia ratunkowego. Ekipie pogotowia nie udało się go uratować. Zlecona przez prokuraturę sekcja zwłok Kosteckiego wykluczyła udział osób trzecich, potwierdzając, że bokser popełnił samobójstwo. W samobójstwo nie wierzy rodzina Kosteckiego, którą reprezentują mecenasi Giertych i Jacek Dubois. Przekonywali oni wielokrotnie, że przeprowadzona sekcja zwłok jest niewystarczająca i apelowali o przeprowadzenie jej po raz drugi. Ich zdaniem ślady na ciele boksera wskazywały na udział osób trzecich w jego śmierci. W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" napisała, iż z nagrań monitoringu wynika, że strażnik siedem razy zaglądał do celi Kosteckiego przez wizjer, aż do godz. 4.28; nikt nie wchodził do środka. "On (strażnik) ani nikt inny nie otwierał do niej drzwi - to ustalenia odczytanego monitoringu, który objął korytarz i wejście do celi" - napisała gazeta. "Zapis 'wyostrzył' ekspert zaangażowany w ramach postępowania wyjaśniającego, które prowadzi Służba Więzienna" - dodała. "Gazeta Wyborcza" pisała zaś w połowie sierpnia, że prokurator, który pierwszy oglądał ciało Kosteckiego, odkrył dwa maleńkie - jak po igle - nakłucia na szyi. Podejrzewał, że Kostecki mógł zostać najpierw odurzony, a potem uduszony, tak, by wyglądało to na samobójstwo. W ubiegłym tygodniu prokuratura podała, że badania toksykologiczne wykluczyły obecność narkotyków i alkoholu we krwi i moczu Kosteckiego.