Po przeprowadzonej kontroli Narodowy Fundusz Zdrowia zarzucił szpitalowi, że w czasie, gdy doszło do śmierci bliźniąt, na oddziale ginekologiczno-położniczym było za mało personelu i sprzętu. Lekarze mieli też zbyt późno zadecydować o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. W związku z tymi niedopatrzeniami NFZ nałożył na placówkę karę w wysokości 1 miliona 700 tysięcy złotych. Z wynikami kontroli Funduszu nie zgadza się dyrektor szpitala - według niego, nie było braków personalnych ani sprzętowych, kiedy w lecznicy doszło do tragedii. Do NFZ trafiło już odwołanie od decyzji ws. kary - na jego rozpatrzenie Fundusz ma 14 dni. Przypomnijmy, że do tragedii doszło na początku roku. 34-letnia matka bliźniąt została przyjęta do szpitala we Włocławku 16 stycznia. Jeszcze tego samego dnia miała przejść cesarskie cięcie. Zabieg przełożono jednak na następny dzień. Około godziny 2. w nocy tętno u dzieci całkowicie zanikło - mimo to lekarze nie zdecydowali się na natychmiastowe przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Zabieg wykonano dopiero rano. Dzieci urodziły się martwe. Ojciec bliźniąt zawiadomił o sprawie prokuraturę, która wszczęła śledztwo.