Podczas meczu na stadionie w Knurowie (woj. śląskie) doszło do burd pseudokibiców; policja użyła broni gładkolufowej, zginął 27-letni kibic, trafiony gumowym pociskiem. - Na polecenie komendanta głównego policji prowadzona jest kontrola przez śląskiego komendanta wojewódzkiego. Aktualnie kierownictwo MSW oczekuje na szczegółowy raport policji, dotyczący użycia środków przymusu bezpośredniego przez policjantów. Minister SW Teresa Piotrowska rozmawiała już w tej sprawie z komendantem głównym policji (nadinsp. Krzysztofem Gajewskim - przyp. red.) - powiedziała rzeczniczka MSW. - Kierownictwo MSW ubolewa, że do takiego tragicznego zdarzenia doszło, zginął człowiek; rozumiemy, że dla jego bliskich to ogromny cios. Apelujemy jednak o zachowanie spokoju. Pozwólmy powołanym do tego instytucjom i organom na rzetelne wyjaśnienie wszystkich okoliczności sobotnich wydarzeń - dodała. Działania policjantów "były reakcją na awanturę" Woźniak podkreśliła równocześnie, że działania policjantów "były reakcją na awanturę stadionową i chuligańskie zachowania kibiców obu drużyn". - Gdyby policja nie zareagowała i doszło do konfrontacji pseudokibiców, pojawiłyby się pytania, dlaczego nie zareagowała i dlaczego do starć doszło. W każdym przypadku, w którym dochodzi do łamania prawa i zakłócenia porządku publicznego, policja jest zobowiązana do podejmowania odpowiednich działań - powiedziała Woźniak. Jak zaznaczyła, z informacji, które do tej pory zostały przekazane MSW wynika, że "to zagrożenie bezpieczeństwa zawodników i kibiców spowodowało trzykrotne przerwanie meczu przez sędziego". - Zawodnicy byli zmuszeni do opuszczenia boiska, gdy wtargnęli na nie chuligani, dążąc do konfrontacji z kibicami drużyny przyjezdnej. Policja, nie chcąc dopuścić do konfrontacji i starć pomiędzy dwiema grupami kibiców, podjęła decyzję o użyciu środków przymusu bezpośredniego. Dodajmy, że w stronę policjantów poleciały niebezpieczne przedmioty, m.in. race i petardy. Mimo wezwań te osoby, które dążyły do konfrontacji, wdarły się na murawę. Gdyby policjanci nie podjęli działań, doszłoby do starć - zaznaczyła Woźniak. 27-letni kibic zmarł w sobotę po burdach na stadionie w Knurowie. Mężczyzna został postrzelony z broni gładkolufowej podczas rozróby, do której doszło po przerwanym meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków. Był w grupie osób, które weszły na murawę i - jak relacjonowała policja - dążyły do konfrontacji z kibicami drużyny przyjezdnej. Według policji, użycie broni gładkolufowej było podyktowane koniecznością powstrzymania agresji. Trafiony w szyję 27-latek zmarł po przewiezieniu do miejscowego szpitala. Śledztwo w sprawie jego śmierci wszczęła już gliwicka prokuratura; prowadzi je pod kątem niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Sekcja zwłok mężczyzny ma być przeprowadzona w poniedziałek. W sobotę i w niedzielę w Knurowie doszło do manifestacji, które zakończyły się zamieszkami. Zatrzymano w sumie 30 osób, rannych zostało kilkunastu policjantów. Zobacz też: