Sprawa śmierci 21-latka stała się głośna w mediach po tym, jak w poniedziałek wieczorem grupa osób protestowała przed siedzibą policji w Zawierciu twierdząc, że mężczyzna został pobity przez policjantów. - Krzyczeli, rzucali butelkami, podpalili oponę na środku jezdni. Domagali się wyjaśnienia śmierci tego 21-latka i bezpodstawnie wykrzykiwali, że do śmierci przyczynili się policjanci - powiedział rzecznik policji w Zawierciu Andrzej Świeboda. Sprawa badana przez częstochowską prokuraturę dotyczy wydarzeń, które miały miejsce w nocy z soboty na niedzielę. Jak relacjonował rzecznik prokuratury Tomasz Ozimek, w niedzielę nad ranem do szpitalu w Zawierciu zgłosił się 21-latek. Lekarz zdiagnozował u niego obrażenia skóry, rany kolan i otarcia naskórka. Udzielił mu pomocy medycznej i zwolnił do domu. Mężczyznę wrócił do domu znajomej, ale nie wszedł do budynku. Kobieta znalazła go leżącego przy bramie; nie dawał oznak życia. Wezwane pogotowie stwierdziło zgon. Na miejsce wezwano też patrol policji i prokuraturę. We wtorek prok. Ozimek wyjaśnił, że prokuratura w Zawierciu już w poniedziałek wszczęła śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. Po złożeniu przez matkę mężczyzny zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa poszerzono zakres tego śledztwa m.in. o ewentualne przekroczenie uprawnień przez policjantów. - To zawiadomienie dotyczy dwóch kwestii; pierwsza to domniemane pobicie 21-latka przez policjantów w trakcie interwencji, a druga dotyczy niewłaściwego udzielania mu pomocy medycznej. Będą one badane w toku śledztwa" - dodał Ozimek. Sprawę przejęła prokuratura okręgowa, by - jak to ujął Ozimek - "uniknąć ewentualnych zarzutów co do braku obiektywizmu w miejscowej prokuraturze". Rzecznik prokuratury dodał, że są świadkowie, którzy zeznali, że "21-latek miał im przekazać, w sposób dość niejednoznaczny, że to policjanci mieli podejmować wobec niego interwencję", "miał uciekać przed policjantami". We wtorek Ozimek przedstawił wstępne wyniki sekcji zwłok mężczyzny. "Wynika z nich, że bezpośrednią przyczyną zgonu tego mężczyzny było zadławienie wymiocinami. Jednocześnie biegli stwierdzili liczne obrażenia w postaci otarć naskórka na całym ciele, a także zasinienia kończyn górnych i dolnych. Biegli wykluczyli jednak, aby te obrażenia mogły skutkować zgonem mężczyzny" - poinformował Ozimek. Świeboda zapewnił, że podjęto próby negocjacji z osobami, które w poniedziałek wieczorem protestowały się przed budynkiem policji. - Do komendy zaprosiliśmy kilka osób, ale rozmowy nie przyniosły skutku. Zdecydowaliśmy się wylegitymować te osoby. Podczas tej czynności dwóch mężczyzn znieważyło policjantów poprzez używanie wobec nich wulgarnych słów oraz naruszyło ich nietykalność. Zostali zatrzymani. We wtorek zatrzymaliśmy trzecią osobę - poinformował Świeboda. Ozimek dodał, że w tej sprawie prowadzone jest odrębne postępowanie, a dwie osoby usłyszały zarzuty dotyczące znieważenia policjantów oraz udziału w zbiegowisku, w trakcie którego dopuszczały się zamachu na osobę lub mienie. We wtorkowym komunikacie śląska policja podała, że "rozpowszechniana wśród mieszkańców Zawiercia plotka, jakoby do śmierci mężczyzny mieli przyczynić się funkcjonariusze" jest "bezpodstawna", nie ma "jakiegokolwiek potwierdzenia w ustaleniach toczącego się postępowania". "Po pierwszych sygnałach, że 21-latek miał odnieść obrażenia w wyniku interwencji funkcjonariuszy, do działania przystąpili policjanci z Wydziału Kontroli KWP w Katowicach i Biura Spraw Wewnętrznych KGP. Na chwilę obecną zarówno ich ustalenia, jak i postępowanie prowadzone przez prokuraturę kategorycznie zaprzeczają, aby policjanci w jakikolwiek sposób interweniowali wobec młodego mieszkańca Zawiercia wcześniej niż w chwili zgłoszenia o jego śmierci" - napisano w komunikacie. Po południu prokurator Ozimek poinformował, że są wstępne wyniki badania na obecność alkoholu u 21-latka. "Badania nie wykazały zawartości alkoholu we krwi tego młodego człowieka. Trwają jeszcze badania dotyczące ewentualnej zawartości we krwi środków o charakterze narkotycznym" - dodał rzecznik częstochowskiej prokuratury. Wyniki badań przeanalizują biegli.