Proces jest niejawny; gimnazjaliści po kolei składają wyjaśnienia. Gimnazjaliści stawili się w sądzie wraz z rodzicami i rodziną. Nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Obecna była także szkolna pedagog i dwie nauczycielki. Chłopcom grozi kara - skierowanie do zakładu poprawczego na okres do dwóch lat, w sposób bezwzględny lub w zawieszeniu. Mogą być też uniewinnieni. Jak powiedziała dziennikarzom obrońca jednego z chłopców Justyna Koska-Janusz, gimnazjalistom postawiono zarzut gwałtu zbiorowego, znęcania się psychicznego i fizycznego nad małoletnią i używanie wobec niej słów obelżywych. - Długo można by dyskutować nad tym, co dorośli, a co dzieci, uważają za coś złego. Trzeba by się przejechać do szkół w całej Polsce i zobaczyć jak teraz młodzież żyje i się zachowuje. Każde pokolenie ma inny sposób na życie. Dziś nawet mówienie do siebie po imieniu jest rzadkością, z reguły są to jakieś pseudonimy - powiedział dziennikarzom obrońca innego z gimnazjalistów, Donat Paliszewski. Czterech gimnazjalistów od października 2006 r. do stycznia 2007 r. przebywało w schroniskach dla nieletnich. Ostatni z nich Łukasz P. opuścił schronisko w środę. Do molestowania 14-letniej Ani przez kolegów miało dojść 20 października 2006 r. w szkolnej sali, podczas lekcji. Dzień później dziewczynka popełniła w domu samobójstwo. W związku z tragedią 14-latki, do dymisji podał się dyrektor szkoły. Gdańska prokuratura, która badała odpowiedzialność nauczycieli w tej sprawie, umorzyła śledztwo.