- Ujawniamy Amerykanom szczegóły naszych negocjacji, to osłabia naszą pozycję - ocenia wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak. Zdaniem Stefana Niesiołowskiego, prezydent potrzebuje "kuracji". - Śmieje się z nas cały świat - dodał wicemarszałek Sejmu. Dzisiejszy "Dziennik" w publikacji "Wojna polsko-polska" przedstawia - jak napisano - "najważniejsze momenty konfliktu pomiędzy kancelarią i otoczeniem o amerykański system antyrakietowy". "Dz" przytacza fragmenty rozmowy między prezydentem a szefem polskiej dyplomacji z 4 lipca w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, kiedy to rząd Donalda Tuska oświadczył, że nie jest usatysfakcjonowany ofertą USA w negocjacjach w sprawie tarczy antyrakietowej. Prezydent miał pytać m.in. czy to on tłumaczył telefoniczną rozmowę Tuska z wiceprezydentem USA Dickiem Cheney'em. "Dz" pisze także o wymianie zdań między Sikorskim a szefową Kancelarii Prezydenta Anną Fotygą, podczas której minister spraw zagranicznych miał powiedzieć: "Można być prezydentem, ale można być też chamem". Zdaniem Dolniaka, "wyciek" tajnych materiałów do mediów, to skandal. - Dziwię się, że takie rozmowy wyciekły, nie zgadzam się z argumentacją dziennikarzy, którzy zdecydowali o ich ujawnieniu - zaznaczył. Jak dodał, Polska niepotrzebnie sama ujawnia "kuluary rozmów i negocjacji". - Jeżeli mamy coś ugrać ze Stanami Zjednoczonymi, to na litość boską, tak nie można robić. Druga strona pokłada się ze śmiechu - nic bardziej nie osłabia naszej pozycji negocjacyjnej, niż odsłanianie podbrzusza - ocenił Dolniak. Jego zdaniem, osoba odpowiedzialna za wyciek fragmentów rozmów powinna ponieść konsekwencje swego działania. - BBN stało się biurem niebezpieczeństwa narodowego. Szef BBN Władysław Stasiak nie wie co się dzieje w państwie polskim, jeśli rozmowy o tak poufnym charakterze mają publiczny wymiar - podkreślił.