Senator PO Krzysztof Brejza padł kolejną ofiarą Pegasusa - donosi Associated Press. Telefon opozycyjnego senatora miał być atakowany 33 razy - od 26 kwietnia do 23 października 2019 roku. W tym czasie Krzysztof Brejza był szefem sztabu Koalicji Obywatelskiej. Wybory odbyły się 13 października. Senator był gościem Agnieszki Gozdyry w czwartkowym programie "Debata Dnia" w Polsat News. - W pewnym momencie kampanii wyborczej (w 2019 roku - red.) zostałem, przez miesiąc, bardzo brutalnie zaatakowany przez rządową telewizję, która zaczęła publikować moje rzekome SMS-y. Znalazłem stary telefon w marcu tego roku i zweryfikowałem tę rzekomą korespondencję. Okazało się, że pochodziła ona z 2014 roku. Były to smsy, ale przez telewizję rządową sfałszowane - zamieniano nadawcę z odbiorcą, tworzono mail nabierający aferalnego kontekstu złożony z siedemnastu smsów i dopisanej treści, która była powielana na paskach w telewizji rządowej w trakcie kampanii wyborczej - wyjaśniał. Brejza: Ktoś musiał włamać się do mojego telefonu Jak przyznał, wtedy zrozumiał, że jedyną możliwością zdobycia treści SMS-ów przez służby w Polsce było nielegalne włamanie do telefonu. - Kontrola operacyjna legalna dotyczy SMS-ów pozyskiwanych od momentu zatwierdzenia przez sąd do przodu przez trzy miesiące, a te SMS-y, którymi dysponowała TVP pochodziły z 2014 roku, czyli ktoś musiał włamać się do mojego telefonu - mówił Brejza. Senator w maju tego roku zapytał - w oficjalnym piśmie - szefa CBA, czy był inwigilowany. - Ten zaprzeczył, stwierdził, że insynuuję. Kilka tygodni temu rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, na posiedzeniu sejmowej komisji, stwierdził, że służby mnie nigdy nie inwigilowały - podał polityk. Według niego "żyjemy w państwie kłamstwa, w którym służby zaczynają stosować metody neoesbeckie". - Tak, jak SB dokonywała rewizji domów opozycjonistów, tak rewizje obecnie dokonywane są przez telefon. To działalność mafijna. W żadnej sprawie nie byłem przesłuchiwany, nie byłem nigdzie wzywany - podkreślił Brejza na antenie Polsat News. Dodał, że w środę wygrał "sprawę zabezpieczającą z TVP w sprawie fałszywych smsów, a kilka procesów jest w toku". - Akcja z 2019 roku wpłynęła na wynik wyborów. Nie twierdzę, że PiS nie wygrałby ich, a może nie, tego nie wiemy, na ile Pegasus był użyty. Z pewnością podsłuchiwanie szefa sztabu i sztabu oraz atak na mnie odebrał pół procenta lub procent KO i wpłynął na to, że PiS ma samodzielną większość w Sejmie - podkreślił. "Służby Kamińskiego dysponowały Pegasusem" Prowadząca program Agnieszka Gozdyra dopytywała, kogo Brejza oskarża o działalność mafijną. - To powinna ustalić niezależna prokuratura albo komisja śledcza. Rządowe agendy w Polsce dysponowały Pegasusem. To są metody rosyjskie, tworzenie w Polsce rosyjskiej strefy wpływu. Czynili to, w takim razie, ludzie z tych agend, z tych służb. Jedynie służby ministra Kamińskiego, pana Ziobry i Kaczyńskiego dysponują tym narzędziem, one jedyne stosowały ten system do nielegalnych włamań - zaznaczył Brejza. - Obawiam się, że na tzw. rympał robili to ludzie z techniki operacyjnej przy wiedzy ludzi, którzy byli skazani za nielegalną inwigilację Andrzeja Leppera - dodał. Senator KO podkreślił, że "wiedzą, do czego i wobec kogo Pegasus był używany w trakcie kampanii wyborczej. Niech nie kłamią". W ubiegłym roku na jaw wyszły dokumenty, według których Fundusz Sprawiedliwości przeznaczył ogromne środki na system Pegasus do inwigilacji dla CBA. - Zachęcam wszystkich z ówczesnego sztabu KO, by takie badanie w Kanadzie (w kierunku tego, czy byli podsłuchiwani - red.) zostało przeprowadzone. To pewien paradoks. Zgłosiłem sprawę SMS-ów do prokuratury trzy miesiące temu, jestem pokrzywdzonym w tej sprawie. Z Funduszu Sprawiedliwości zakupiono Pegasusa, a nim zrobiono ze mnie i prokurator Wrzosek oraz Romana Giertycha pokrzywdzonych. Z funduszu pomocy osobom pokrzywdzonym państwo PiS tworzy pokrzywdzonych. Według Brejzy wybory w 2019 roku "nie były wolne i do końca uczciwe, gdy druga strona w tak bezwzględny sposób pozyskuje informacje o planach sztabu ugrupowania opozycyjnego. Tak się robi na Białorusi, w Rosji". Gozdyra dopytywała, co senator KO powiedziałby ministrowi Mariuszowi Kamińskiemu? - Chciałbym, żeby spojrzał w oczy mojej żonie i dzieciom, i jeszcze raz spróbował zaprzeczyć, że nas nie słuchali - spuentował Brejza.