- Celem projektów (Prawo komunikacji elektronicznej wraz z projektem przepisów wprowadzających tzw. Lex Pilot) jest implementacja do krajowego porządku prawnego dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE - wskazywał poseł PiS Robert Gontarz. - Za zmianami na rynku powinny podążać zmiany w podejściu regulacyjnym do tego rynku. Jedną z najważniejszych zmian kierunkowych jest objęcie regulacjami nie tylko tradycyjnych przedsiębiorstw telekomunikacyjnych stacjonarnych, komórkowych, satelitarnych, ale też przedsiębiorstw komunikacji elektronicznej świadczących usługi substytucyjne związane z komunikacją elektroniczną niewykorzystującą tradycyjnych rozwiązań telekomunikacyjnych - wyjaśniał poseł PiS. W praktyce oznacza to objęcie regulacjami taki usług jak m.in. Skype i WhatsApp. - Przepisy przewidują niespotykane dotąd w telekomunikacyjnych przepisach sektorowych wzmocnienie pozycji konsumenta w relacji z dostawcą usług. Zmiany dla użytkowników będą odczuwalne na każdym etapie korzystania z usług komunikacji elektronicznej - dodawał Gontarz. Poseł wskazywał, że projekty zwracają uwagę "na inwestycję w internet szerokopasmowy", regulują stan faktyczny i nowe formy komunikacji oraz "zwiększenie roli konsumenta", by w relacji z operatorem "miał równe szanse". Napieralski: Permanentna inwigilacja nas wszystkich Grzegorz Napieralski (KO) stwierdził, że ustawa "reguluje polski rynek na kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie". - Każdy błąd, zły zapis, każde weto do tego projektu w Unii Europejskiej będzie kosztowało nas nieodwracalne straty". - Prawo i Sprawiedliwość wprowadza złe przepisy, niebezpieczne przepisy po to, by zabezpieczyć własne interesy - dodawał poseł. - Kiedy czyta się opinie ekspertów dotyczących tych niebezpiecznych zapisów, to wszyscy jednogłośnie mówią - zbliżamy się systemem do Chin, Korei Północnej, Rosji, Iranu. To praktyka wprowadzania takich przepisów - mówił Grzegorz Napieralski. - Mam wrażenie, że Pegasus nie zadziałał, nie ma już Pegasusa, więc trzeba szybko przygotować ustawę, żeby dalej inwigilować Polki i Polaków na szeroką skalę - mówił poseł KO. Wymieniał, że wśród służb, które mogą kontrolować dane użytkowników są m.in. Straż Graniczna i KAS. - Będzie permanentna inwigilacja nas wszystkich, w każdym momencie, na każdym poziomie życia, gdzie używamy komunikatorów - dodał Napieralski. Służby będą mogły przejrzeć historię czatu Prawo komunikacji elektronicznej ma zastąpić ustawę Prawo telekomunikacyjne. "Dziennik Gazeta Prawna" zwrócił uwagę, na opinię podsekretarz stanu w KPRM ds. Unii Europejskiej Karoliny Rudzińskiej. W przesłanym do Sejmu dokumencie czytamy, że obowiązek 12-miesięcznej retencji danych nałożony na firmy telekomunikacyjne jest uznawany przez TSUE za niezgodny z prawem. Dzięki obowiązującym przepisom policja i służby takie jak m.in. KAS, ABW i CBA mają do nich nieskrępowany dostęp. Służby mogą ustalić m.in. czas połączenia telefonicznego, daty i godziny jego wykonania, rodzaj połączenia i danych lokalizacji i identyfikujące. "DGP" zwraca uwagę, że według nowych przepisów, na żądanie szefa MON oraz ministra koordynatora służb specjalnych do projektu wpisano obowiązek retencji danych również przez dostawców "usług komunikacji interpersonalnej niewykorzystujących numerów". Chodzi m.in. o dostawców usług e-mail oraz komunikatory internetowe takie jak m.in. Messenger i WhatsApp. "Istnieje ryzyko uznania przedmiotowych przepisów za niezgodne z prawem unijnym, czy to w razie wszczęcia postępowania przez Komisję Europejską, czy też w przypadków zwrócenia przez sąd polski z pytaniem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej" - zwraca uwagę podsekretarz stanu w KPRM ds. UE Karolina Rudzińska. Panoptykon jest na "nie" Przeciwna projektowi jest m.in. Fundacja Panoptykon. "Polskie służby sięgają po dane telekomunikacyjne bardzo chętnie. W 2021 r. zrobiły to 1,82 mln razy. Liczba ta od lat konsekwentnie rośnie, a po wejściu w życie projektu możemy spodziewać się dalszego skoku w statystykach. Niestety osoby, które zostały z ten sposób sprawdzone, nigdy się o tym nie dowiedzą" - czytamy w opinii Fundacji o projekcie. "W Polsce nie ma też niezależnego organu, który mógłby skontrolować, czy przy sięganiu po dane telekomunikacyjne nie dochodzi do naruszeń praw człowieka. Jeśli prawo komunikacji elektronicznej wejdzie w życie, potencjał do naruszeń będzie jeszcze większy, bo służby będą mogły łatwo sprawdzać nie tylko nasze telefony, ale też pocztę elektroniczną i komunikatory" - podsumował Panoptykon. Czytaj również: Nie możesz się dostać do lekarza? Spróbuj w TPK. Dostaniesz receptę i zwolnienie Nowa akcja ZUS. Będzie wiadomo, kto musi dopłacić. Ciebie też to dotyczy?