Ta książka, a w zasadzie jakiś jej refleks, przypomniała mi się, gdy usłyszałem Jarosława Kaczyńskiego, który życzył Mateuszowi Morawieckiemu, by ten był jak Józef Cyrankiewicz. Czyli najdłużej urzędujący polski premier. No, nie sądzę, by to były dla Morawieckiego dobre życzenia. A po drugie, cóż takiego dzieje się w głowie Kaczyńskiego, że wciąż nawiązuje do Polski Ludowej, że tamte czasy tak mocno w duszy mu grają? Chciałbym bardzo usłyszeć na to pytanie odpowiedź. Czy to efekt fascynacji tamtym ustrojem? A jeżeli tak - jakie mogą być tego skutki? Czy instynktownie chociażby będzie chciał tamten system władzy odbudować? Bez opozycji, z fasadowymi wyborami, bez wolnych mediów, z podporządkowanymi sędziami... A może Kaczyński po prostu o Polsce Ludowej tak często mówi, bo innego świata nie zna? A dlaczego Morawiecki powinien o wszystkim marzyć, ale tylko nie o tym, żeby być Cyrankiewiczem? Z banalnego powodu - jeżeli jeszcze po Październiku 1956 Cyrankiewicz miał jakąś władzę, to w kolejnych latach była mu ona odbierana. I z roku na rok był szefem rządu coraz bardziej malowanym. I to Gomułka kierował gospodarką i całym państwem, Cyrankiewicz na to się godził, na rolę figuranta. Zachowując pogodę ducha. Dobrze ilustruje ją rozmowa, którą przeprowadził z pewnym zachodnim dziennikarzem. On mówił, że na Zachodzie rządy regularnie się zmieniają, a tu nic, żadnych zmian... Na co przerwał mu Cyrankiewicz, mówiąc - jak to? Ja się zmieniam, panie redaktorze... Tylko, że to on, na polecenie Gomułki, wydał w grudniu 1970 zezwolenie na użycie broni na Wybrzeżu... Więc rola figuranta nie zawsze jest miła... PS. Jeszcze jedną paralelę PiS-PZPR chciałbym dorzucić... Otóż, parę dni temu porównywałem przemówienia Gierka i Kaczyńskiego, i zadziwiającą ich bliskość. Więc chciałbym do tego dorzucić jeszcze jeden plagiat (czy też nawiązanie) do tamtych czasów - hasło PiS-u "służyć Polsce, słuchać Polaków". Otóż, są to niemal dokładne słowa, których użył Edward Gierek podczas partyjnej konwencji, zwołanej w lipcu 1976, w katowickim Spodku. To był wielki parteitag, podczas którego Gierek ogłosił, że wycofuje się z czerwcowych podwyżek cen. I wtedy użył takiej konstrukcji - my jesteśmy sługami narodu, i naród się wypowiedział, że nie chce podwyżki, więc my ją wycofujemy. Na ten temat rozmawiałem z Andrzejem Werblanem, który Gierkowi to właśnie przemówienie napisał. Jak wpadł na ten zwrot? Okazało się, że on także ściągnął określenie, "jesteśmy sługami narodu", z wcześniejszego przemówienia. A jakiego? Ha! Oto fragment naszej rozmowy: "- To pan wymyślił ten zwrot? - Takich zwrotów się nie wymyśla. Zazwyczaj je się skądś zapożycza. Ghostwriterstwo też na tym polega. Na wiedzy politycznej i historycznej. Kiedy się tym zajmowałem, miałem w domu całą bibliotekę politycznych przemówień. Na przykład wspaniałą książeczkę "The famous Speeches in American History". Sto przemówień politycznych, od Waszyngtona do Kennedy’ego. - Sugerował się pan amerykańskimi przemówieniami. - Nie tylko. Zwrot - my jesteśmy sługami narodu - zaczerpnąłem z przemówienia Malenkowa na pogrzebie Stalina. W głowie to miałem. Wtedy wpadło mi w ucho, słuchałem przez radio, i odniosłem wrażenie, że coś nowego zapowiada. Z całego przemówienia jedno zdanie utkwiło mi w głowie. Mianowicie było powiedziane tak - "my jawliajemsa sługami naroda. A narod zażdiet mira". A naród łaknie, pokoju. Zatem musimy zmienić naszą politykę - tak to zrozumiałem. I tak było - po Stalinie dokonał się zwrot ku odprężeniu." Hmm... Wygląda na to, że ten zwrot "jestem sługą narodu" jest bardzo chętnie używany przez różnych dyktatorów. Bo brzmi i pochlebnie (wobec ludu) i bezwzględnie zarazem - bo to ja, jako sługa, decyduję co naród chce, a czego nie, co jest dla niego najlepsze. Więc mam prośbę do spin-doktorów PiS-u... Panowie, ja rozumiem, że piszecie takie rzeczy, żeby spodobały się prezesowi. I że on ma swój gust, wiadomo jaki. Ale może raz spróbujcie coś innego... #InteriaNaWybory - codzienne przedwyborcze komentarze, sondaże i wywiady