Słowa Tuska kontra fakty
ABW w maju ostrzegała premiera przed Amber Gold. Jeszcze w sierpniu zapewniał on, że nie miał tych informacji, czytamy w "Rzeczpospolitej".
Premier Donald Tusk w sierpniu tłumaczył, że ostrzegając w czerwcu syna przed współpracą z OLT Express, nie miał informacji ze służb o przestępczej działalności firm Marcina P., właściciela m. in. Amber Gold. Okazuje się, że mijał się z prawdą. Już w maju Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informowała go o podejrzeniach wobec tej spółki.
Pytany, czy rozmawiając z synem, miał wiedzę od ABW, oburzał się: "Sugestia, że mogłem mieć tajne dane i uprzedzałem syna, jest, delikatnie mówiąc, niemądra, a nawet nieprzyzwoita" - mówił. Zapewniał też, że służby ani prokuratura do dnia konferencji 14 sierpnia nie informowały o przestępczej działalności spółek Marcina P. On sam opierał się wyłącznie na wiedzy dostępnej w mediach, nie zaś służb specjalnych.
Tłumaczeniom premiera kłam zadaje ujawniona przez ministra spraw wewnętrznych informacja, że w maju ABW wysłała m. in. do niego pismo, w którym ostrzegała przed działalnością Amber Gold.
Rzecznik rządu Paweł Graś przyznaje, że pismo ABW wpłynęło 24 maja. Co do jego szczegółów Graś zasłania się tajemnicą państwową. Ale o jej treści mówił w czwartek w Sejmie minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki. Ujawnił on, że ABW alarmowała, iż Amber Gold jest piramidą finansową i nielegalnie transferuje środki, również do OLT Express.
Dlaczego Tusk mówił, że służby nie ostrzegały o przestępczej działalności Marcina P.? Zdaniem rzecznika rządu Pawła Grasia premier miał na myśli okres wcześniejszy. "Służby nie informowały wcześniej, przed końcem maja tego roku" - przekonuje Graś.
Jednak zdaniem opozycji Tusk okłamał opinię publiczną.
Więcej na ten temat - w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
INTERIA.PL/Rzeczpospolita