Chodzi o wypowiedź Schetyny dla Polskiego Radia: "(...) to front ukraiński, pierwszy front ukraiński i Ukraińcy wyzwalali (Auschwitz), bo tam żołnierze ukraińscy byli wtedy w ten dzień styczniowy i oni otwierali bramy obozu i oni wyzwalali obóz". Głos w sprawie tej wypowiedzi zabrał w środę MSZ Rosji. "Trudno podejrzewać o ignorancję urzędnika takiego szczebla jak Schetyna. Powszechnie wiadomo, że Oświęcim został wyzwolony przez żołnierzy Armii Czerwonej, w składzie której heroicznie walczyły wszystkie narodowości. (...) Uważamy, że trzeba skończyć z szydzeniem z historii i dochodzeniem w antyrosyjskiej histerii do braku szacunku dla pamięci tych, którzy nie szczędzili życia dla wyzwolenia Europy" - czytamy w oświadczeniu. "Sprawa jest poważna, ale mówimy o historii i o prawdzie historycznej. Armia Czerwona wyzwoliła obóz Auschwitz-Birkenau i wszyscy o tym wiemy. Ale żołnierze Armii Czerwonej mieli swoją narodowość. Różne narodowości. Tam byli Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini, Kazachowie, przedstawiciele narodów środkowoazjatyckich" - powiedział Schetyna dziennikarzom w Sejmie zapytany o reakcję Rosji na jego słowa. "To nie była wypowiedź antyrosyjska, tylko wypowiedź opisująca prawdę i rzeczywistość historyczną tamtych dni. Dlatego trochę nie rozumiem nerwowej reakcji moskiewskiej i ministra Ławrowa, którego zawsze oceniałem jako osobę spokojną, rzetelną i z dystansem, a także mediów rosyjskich" - dodał. Schetyna podkreślił, że wypowiedzi dzielą się nie na potrzebne i niepotrzebne, ale na prawdziwe i nieprawdziwe; swoją zaliczył do prawdziwych. "Rocznica siedemdziesięciolecia wyzwolenia obozu w Birkenau jest symbolem. Najważniejsi są ci, którzy przeżyli, którzy jeszcze żyją. Ich jest naprawdę niewielu. To jest ich święto (...)Wspominamy setki tysięcy ofiar i także dziękujemy tym, który ten obóz wyzwolili. O tym trzeba spokojnie, z dystansem powiedzieć. Taka rzetelna debata jest potrzebna, a nie wpisywanie tego w konflikt rosyjsko-ukraiński" - powiedział Schetyna. "Trudne relacje rosyjsko-ukraińskie powinny być zamknięte tam, gdzie się dzieją, a nie wpływać na naszą wspólną historię II wojny światowej. To powinno być wyzwanie dla nas, żebyśmy mogli sobie z tą prawdą poradzić" - dodał.