Jego zdaniem, po 1989 roku polskie władze nadały mniejszościom narodowym daleko idące uprawnienie i nie zadbały o to, by Polacy za granicą mieli podobne. Lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro zaproponował w związku z tym PiS-owi wspólne wystąpienie do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności Kodeksu wyborczego, który zwalnia mniejszości narodowe z wymogu przekroczenia 5-procentowego progu wyborczego. Jego zdaniem, wszyscy powinni być równi wobec prawa i siła głosu każdego obywatela podczas wyborów też równa być powinna. Zbigniew Ziobro wyjaśnił, że Solidarna Polska nie może sama złożyć wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, bo ma za mało posłów. "Nagle się obudził" Podkreślił, że sprawę można rozwiązać w sposób prosty, bez odwoływania się do argumentów, które budzą konflikty, wojny i powodują niepotrzebne emocje. Z wypowiedzi szefa Klubu Parlamentarnego Mariusza Błaszczaka wynika, że PiS nie wesprze inicjatywy Solidarnej Polski. Mariusz Błaszczak zauważył, że Zbigniew Ziobro atakuje Jarosława Kaczyńskiego i jednocześnie oczekuje wsparcia swoich pomysłów przez PiS. - Wcześniej o podpisy nie dbał i nagle się obudził. Taki to polityk - powiedział Mariusz Błaszczak. Stanowisko PiS dotyczące mniejszości narodowych skrytykowała też - choć z inną argumentacją - marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Powiedziała, że ma poczucie życia w wolnym, solidarnym, niepodległym kraju i jeżeli po raz kolejny PiS chce dzielić Polaków i obywateli mieszkających w Polsce, to jest to mało odpowiedzialna polityka. - Mam wrażenie, że żyjemy w jakichś równoległych wszechświatach - powiedziała marszałek Ewa Kopacz. Według Zbigniewa Ziobry, w sprawie zmiany statusu Polaków w Niemczech nic nie zrobił nie tylko Jarosław Kaczyński ale także obecny premier Donald Tusk i minister spraw zagraniczych Radosław Sikorski. W przeciwieństwie do Niemców żyjących w Polsce Polacy w zamieszkali w Niemczech nie mają statusu mniejszości narodowej.