Słomka przyszedł dziś do warszawskiego sądu, gdzie w południe ma sprawę, którą wytoczył Skarbowi Państwa o odszkodowanie za represje w stanie wojennym. Został zatrzymany na sądowej "bramce" przez policję, która ma go doprowadzić na tę sprawę. Ogłoszenie wyroku wobec autorów stanu wojennego opóźniło się 12 stycznia o ponad półtorej godziny wskutek demonstracji Słomki. Gdy sędziowie wchodzili na salę, wtargnął on za stół sędziowski, skąd został wyprowadzony przez policję. Potem wrócił na salę, gdzie nadal wygłaszał swe zarzuty pod adresem wymiaru sprawiedliwości III RP. Wyrok musiał być ogłoszony w innej sali i bez publiczności. KPN-OP nazwała karę wprowadzeniem "standardów Białorusi w polskim wymiarze sprawiedliwości". Słomka może się od niej odwołać - ale dopiero po doręczeniu mu postanowienia sądu. Jak dowiedziała się PAP, ma być ono mu doręczone w areszcie. Według zespołu prasowego sądu, nie wpłynęło żadne zażalenie na decyzję o ukaraniu (była to tzw. kara porządkowa, a nie "skazanie" - red.). 28 lutego ma ruszyć proces 47-letniego Słomki za fałszowanie list poparcia przed wyborami prezydenckimi w 2005 r. Gliwicka prokuratora oskarżyła go w 2011 r. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, której celem było takie przestępstwo przeciw wyborom. Słomka nie przyznaje się do zarzutu, za który grozi do 10 lat więzienia. Było to największe w Polsce postępowanie pod względem liczby przesłuchanych świadków - w kilka lat przesłuchano ponad 60 tys. osób z całej Polski, których dane znalazły się na listach poparcia Słomki. W wyborach tych zajął on ostatnie 12. miejsce z poparciem 8895 wyborców (0,06 proc). W PRL Słomka działał w nielegalnym KPN. W stanie wojennym aresztowany. W 1986 r. został skazany na 2,5 roku więzienia w procesie kierownictwa KPN. Był posłem w latach 1991-2001. Agencja TVN/TVN24