Mężczyzna został zatrzymany we wtorek o godz. 6 rano; we wtorek został też przesłuchany w krakowskiej delegaturze ABW. "W środę prokurator zadecyduje, jakie środki zastosuje wobec podejrzanego" - powiedział w środę PAP rzecznik prasowy PA Piotr Kosmaty. W toku śledztwa dotyczącego 45-letniego Brunona K. (prokuratura ujawniła jego dane), któremu postawiono zarzut przygotowywania zamachu bombowego, zatrzymano też dwie inne osoby. Jednej z nich postawiono m.in. zarzut nielegalnego posiadania broni; przebywa ona na wolności. W prokuraturze trwają w środę czynności z udziałem drugiej osoby, która prawdopodobnie usłyszy podobne zarzuty. W śledztwie przesłuchano też cztery inne osoby, które uczestniczyły w organizowanych przez Brunona K. szkoleniach na temat materiałów wybuchowych. Według ustaleń PAP, chodzi o funkcjonariuszy ABW, którzy pod przykryciem współpracowali z Brunonem K. 45-letniemu Brunonowi K. postawiono zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. W akcji prowadzonej od końca 2011 r. ABW ustaliła, że naukowiec wykonuje bomby i potrafi je odpalać zdalnie oraz dokonuje rozpoznania Sejmu. Nakręcił też filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych. Według ustaleń PAP, pochodzących z wiarygodnego źródła zbliżonego do śledztwa, Brunon K. kontaktował się od tamtego czasu m.in. z podstawionymi funkcjonariuszami ABW. Mężczyzna, zatrzymany 9 listopada, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. Według prokuratury podejrzany nie należał do żadnego ugrupowania ani partii politycznej, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Powodowały nim motywy nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie. Uważał, że "sytuacja w kraju zmierza w złą stronę z uwagi na fakt, że w zasadzie wszystkie stanowiska rządowe, władcze i władzę sprawują osoby, które określał mianem +obce+". Śledczy dotychczas nie ustalili, by miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi. Jak podała prokuratura, mężczyzna działał pod wpływem sugestii innych osób, sam też werbował kolejne. W śledztwie przyznał się do niektórych zarzutów - prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne oraz książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została przez niego dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował. Premier Donald Tusk ujawnił we wtorek, że na ślad zatrzymanego 9 listopada mężczyzny naprowadziła prowadzona przez ABW szczegółowa analiza kontaktów Andersa Breivika, który w ub. roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych. Jak poinformował we wtorek rektor Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie prof. Włodzimierz Sady, Brunon K. został zawieszony w pełnieniu obowiązków dydaktycznych; wcześniej władze uczelni nie miały wobec niego żadnych zastrzeżeń. Media cytowały niektóre wpisy Brunona K. na portalach społecznościowych i forach dyskusyjnych, w których wyrażał krytyczne opinie na temat sytuacji w kraju i chwalił się swoją wiedzą na temat konstruowania ładunków wybuchowych. W środę na jednym z portali pojawiły się wpisy osób, m.in. chwalących jego "ideowość" i krytykujących, że "dał się podpuścić tajniakom" i jest "wyhodowanym terrorystą". W czwartek z informacjami ze śledztwa w sprawie planowanego zamachu na konstytucyjne ograny państwa zajmie się sejmowa komisja ds. służb specjalnych - zapowiedział jej szef Konstanty Miodowicz (PO).