Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, prokuratura wszczęła śledztwo, bowiem rodzice dziewczynki złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. - Ich zdaniem ktoś córkę pchnął na drzewo i zostawił ją - mówiła Klaus. Według rodziców, którzy już zostali przesłuchani, Kamila od wielu lat jeździła na nartach i świetnie sobie radziła. Ponadto feralnego dnia zjeżdżała tzw. niebieskim szlakiem, czyli bardzo łatwa trasą narciarską. Zdaniem włoskich organów ścigania, winę za tragiczny wypadek ponoszą wiązania narciarskie, które były źle ustawione i w trudnym momencie nie utrzymały Kamili. Dziewczynka - według Włochów - zjeżdżając wypięła się z nart i dlatego uderzyła w drzewo. Do podobnego śmiertelnego wypadku doszło w minioną środę w górach w Trydencie na północy Włoch. 18-letnia polska snowboardzistka podczas zjazdu uderzyła w drzewo w pobliżu schroniska Malga Cioca i odniosła ciężkie obrażenia. Próby uratowania kobiety nie powiodły się.