- Śledztwo zostało umorzone 20 listopada z powodu braku dowodów - powiedział rzecznik prokuratury. Dodał, że decyzja jest już prawomocna. Colpin powiedział, że Golik był przesłuchiwany przez sędziego prowadzącego dochodzenie, ale zebrany materiał nie był wystarczający, by przesłać akt oskarżenia do sądu. "Sprawa jest zamknięta" - powiedział. - Jestem niewinny - te słowa powtarzałem przez trzy lata, każdego dnia - powiedział z kolei Golik na konferencji prasowej w Warszawie. Poinformował na niej o umorzeniu postępowania, ciesząc się, że decyzja jest ostateczna i prawomocna. Podkreślił, że on sam od początku tej sprawy dążył do jej jak najszybszego wyjaśnienia. - To ja wystąpiłem o zniesienie immunitetu. To ja już w pierwszych dniach złożyłem wszystkie dowody i oświadczenia - mówił Golik. W jego opinii, brukselska biurokracja mogła wyjaśnić tę sprawę znacznie szybciej, ale zajęło jej to trzy lata. Pytał, "komu na tym zależało". Jak mówił, jeszcze wiele lat zajmie mu "oczyszczanie się z błota", jakim został obrzucony. - Chciałbym, aby moja sprawa, "casus Golika", stała się lekcją, z której ktoś wyciągnie wnioski - dodał. Powiedział, że to orzeczenie przywraca mu godność i możliwość normalnego udziału w życiu publicznym. W grudniu 2005 roku do belgijskiej prokuratury wpłynęła skarga złożona przez francuską prostytutkę, która oskarżyła polskiego eurodeputowanego o gwałt. W październiku 2006 roku Parlament Europejski uchylił immunitet eurodeputowanego, który sam o to wnioskował. Wybrany z listy Samoobrony, obecnie zasiadający we frakcji socjalistycznej, Golik od początku twierdził, że jest niewinny.