Jak poinformowała rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska, śledztwo wszczęto z artykułu 174 Kodeksu karnego. Mówi on o "sprowadzeniu bezpośredniego zagrożenia katastrofą w ruchu lotniczym". Grozi za to od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. - Prokuratura będzie ustalać, jak doszło do konieczności awaryjnego lądowania, czy dopełnione zostały wszystkie procedury i czy z tym zdarzeniem wiąże się błąd ludzki - dodała. Jak wyjaśniła, prokurator zdecydował się na taki artykuł, bo może on mieć zastosowanie do tego przypadku. - Gdy dochodzi do takiej sytuacji (wypadku, awaryjnego lądowania - przyp. red.) jesteśmy zobligowani do przeprowadzenia postępowania - zaznaczyła Lewandowska. Otrzymają status pokrzywdzonych Przypomniała, że w tej sprawie przesłuchani zostali już członkowie załogi. - Prokuratura zamierza przesłuchać też wszystkich pasażerów. Otrzymają oni status pokrzywdzonych. Przesłuchania powinny rozpocząć się już w następnym tygodniu - zaznaczyła rzecznik. Jak dodała, śledztwo powierzone zostało do prowadzenia Komendzie Stołecznej Policji. Lewandowska powiedziała również, że prokuratura współpracuje w tej sprawie z ekspertami Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy także wyjaśniają przyczyny awaryjnego lądowania. - Samolot został zabezpieczony. Przeprowadzane będą na nim dalsze czynności i oględziny - dodała. Powstanie wstępny raport W ciągu 30 dni powstanie też wstępny raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dotyczący awaryjnego lądowania boeinga - powiedział wiceprzewodniczący komisji Maciej Lasek. Eksperci zbadają, czy załoga samolotu zadziałała prawidłowo. Dokument ma zawierać podstawowe informacje dotyczące zdarzenia. - We wstępnym raporcie znajdą się ustalenia faktyczne. Natomiast o terminie zakończenia badania przyczyn tego wypadku na razie absolutnie nie możemy się wypowiadać - powiedział Lasek. Załoga zadziałała prawidłowo? Jak zaznaczył, w dokumencie, który powstanie w ciągu miesiąca, może znaleźć się jednak ocena czy załoga zadziałała prawidłowo nie decydując się na powrót na lotnisko w Newark (USA), po tym jak zorientowała się, że doszło do usterki systemu. Pilot samolotu kpt. Tadeusz Wrona w środę podczas specjalnej konferencji tłumaczył, że jest procedura, która pozwala na neutralizowanie takiej usterki, dzięki której lot może odbywać się bezpiecznie. Lasek poinformował również, że aktualnie eksperci komisji przygotowują się do "prób funkcjonalnych" - na uszkodzonym i bliźniaczym samolocie. Analizują też dokumentację oraz m.in. zapis pokładowych rejestratorów lotu. - Rozpoczęliśmy żmudną pracę, która potrwa jakiś czas - dodał. Zbadają powody awaryjnego lądowania Przypomniał również, że komisja zajmuje się nie tylko powodami awaryjnego lądowania, ale też bada prawidłowość działania załogi, działanie portu lotniczego i przebieg samej akcji. Poinformował również, że polscy eksperci współpracują z amerykańską komisją badania wypadków lotniczych. - Będziemy też współpracować z producentem samolotu i niewykluczone, że będziemy korzystali z laboratoriów niemieckiej komisji badania wypadków lotniczych - dodał Lasek. Wiceprzewodniczący wyjaśnił także, że komisja zakwalifikowała awaryjne lądowanie maszyny jako wypadek, bo taka kwalifikacja wynika z prawa lotniczego i z zapisu aneksu 13 do Konwencji Chicagowskiej. Jak dodał chodzi o to, że samolot po pierwsze musiał awaryjnie lądować - nie zadziałały systemy i doznał uszkodzeń, które wykluczają jego eksploatację bez przeprowadzenia remontu. Źródło: Agencja TVN/TVN24 Maszyna "lądowała na brzuchu" Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT Boeing 767 wylądował awaryjnie na stołecznym lotnisku we wtorek po południu. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi; nikt nie został ranny. Uszkodzony samolot zablokował obydwa pasy startowe lotniska. Ruch na lotnisku wznowiono dopiero w środę późnym wieczorem. Chwała, szczęście - zapomnienie? - zobacz artykuł dziennikarza INTERIA360