Decyzja - według Martyniuka - zapadła po czwartkowym, kilkugodzinnym spotkaniu Seremeta z prokuratorami z Gdańska. "Zdano mi relację z czynności, które są podejmowane, zapoznałem się z planem śledztwa i ogólna moja ocena poziomu merytorycznego tego śledztwa jest trafna" - mówił Seremet w piątek w Radiu Zet. Jak podkreślił, to sami prokuratorzy złożyli mu wniosek o to, by sprawę przenieść poza prokuraturę gdańską. Prokurator Generalny wybrał Łódź - mówił Martyniuk. Jak podkreślił, aby przeniesienie śledztwa odbyło się sprawnie, do Łodzi na kilkutygodniową delegację z Gdańska pojedzie jeden z prokuratorów oraz ekspert analityk finansowy, którzy mają płynnie wdrożyć łódzkich śledczych w wielotomowe już akta sprawy. "Kierując się dobrem śledztwa, uważają, że atmosfera, która nagromadziła się wokół tego postępowania, wokół osób je prowadzących, stała się do tego stopnia nieznośna, że czynności tego śledztwa mogłyby być sabotowane przez niektórych uczestników tego postępowania, podważana wiarygodność prokuratorów, a to nie jest atmosfera, która sprzyja dobru śledztwa" - tłumaczył w piątek Seremet. Martyniuk w rozmowie z PAP odniósł się do pytania zgłoszonego w piątek przez klub SLD, co wydarzyło się od 3 października - gdy Seremet nie informował, iż chce przenieść śledztwo z Gdańska. "O taką decyzję do Prokuratora Generalnego zwrócili się w czwartek prokuratorzy z Gdańska. Jak podkreślali, podważa się zaufanie do ich pracy i ta zła atmosfera nie służy śledztwu ani pokrzywdzonym. Prokurator Generalny musi dbać o dobro śledztwa i o interes pokrzywdzonych - i stąd ta decyzja" - odpowiedział rzecznik. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zajmowała się śledztwem w sprawie Amber Gold od początku lipca; przejęła je z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, która prowadziła je po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego (KNF podejrzewała, że spółka prowadzi działalność bankową bez stosownych zezwoleń - PAP). Nad sprawą pracował zespół złożony z trzech prokuratorów oraz analityków. Pomagają mu funkcjonariusze ABW. Członkowie zespołu pracują obecnie nad analizą dowodów zabezpieczonych w połowie sierpnia w czasie przeszukań pomieszczeń spółek i innych obiektów mających związek z Amber Gold, w tym mieszkań prezesów spółki - Marcina P. i jego żony Katarzyny. Wśród dowodów znajdują się m.in. dane informatyczne oraz ok. 500 segregatorów z papierowymi fakturami, przelewami itp. Prokuratura przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. siedem zarzutów, w tym zarzut oszustwa znacznej wartości. Przyjęto, że działał on w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, czyniąc ze swojej działalności stałe źródło dochodu, za co grozi do 15 lat więzienia. Z powodu zagrożenia wysoką karą, jak i obawy przed mataczeniem sąd - na wniosek prokuratury - aresztował podejrzanego na trzy miesiące. Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy. 20 września Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ ogłosił upadłość likwidacyjną Amber Gold spółki z o.o. w Gdańsku. Sąd wezwał jej wierzycieli do zgłoszenia wierzytelności do sędziego komisarza w sądzie w Gdańsku - mają oni na to czas do 25 grudnia.