- Ze wstępnych ustaleń sekcji zwłok wynika, że przyczyną śmierci była eksplozja materiału wybuchowego - powiedział dzisiaj Maciej Kujawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dodał, że prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu zostaną przeprowadzone sekcje dwóch zabitych w Magdalence przestępców. Ustalenia sekcji zwłok potwierdzają wcześniejsze, podawane przez policję, informacje o tym, że przyczyną śmierci policjanta była bomba. Według policji, była ona ukryta przed budynkiem, w którym schowali się przestępcy i została przez nich odpalona, gdy policja wkroczyła na teren posesji. Wybuch bomby ranił również kilkunastu funkcjonariuszy. W czwartek w nocy podczas potyczki z bandytami w podarszawskiej Magdalence zginął jeden policjant, a 15 zostało rannych. Broń z Magdalenki Kilkanaście pistoletów, kałasznikowy, sztucer z celownikiem optycznym, granaty, bomby rozpryskowe i inną broń, używaną przez przestępców w Magdalence, zaprezentowano dzisiaj w Komendzie Stołecznej Policji. Dom, z którego ostrzeliwali się przestępcy częściowo spłonął, dlatego broń jest w dużym stopniu zniszczona. Zostanie jednak poddana specjalistycznym badaniom. - Z grupą, która używała tej broni, wiążą się różne przestępstwa. Chcemy ustalić, które dokładnie - powiedział dzisiaj jeden z policjantów. Dziennikarzom pokazano pistolety glauberyt, glock, kałasznikowy, skorpiony, sztucer z celownikiem optycznym i broń gładkolufową. Z tej ostatniej strzela się gumowymi pociskami, ale przy zamianie naboi taką bronią można z małej odległości zniszczyć ciężkie drzwi. Obok broni leżały różnego rodzaju magazynki - zwykłe i powiększane. - Z taką ilością broni i magazynków przestępcy nie musieli martwić się przeładowywaniem broni - powiedział specjalista z Centrum Kryminalistyki Komendy Stołecznej Policji. Dziennikarzom zaprezentowano również resztki bomb rozpryskowych, których używali bandyci. Jedna z nich, którą udało się rozbroić, składała się ze śrub i nakrętek różnej wielkości oraz metalowych rurek i kulek. Całość ważyła kilka kilogramów. - Bomba rozpryskowa ma to do siebie, że jej siła rażenia może niszczyć wszystko dookoła. Waga poszczególnych elementów, połączona z prędkością lotu powoduje, że jest to śmiertelna broń - tłumaczył policyjny specjalista. Obok broni bandytów leżała kamizelka kuloodporna używana podczas akcji w Magdalence przez jednego z funkcjonariuszy. Nosiła na sobie ślady uderzeń bomby rozpryskowej. - Taka kamizelka broni teoretycznie przed pociskami wystrzelonymi z kałasznikowa. Jednak chroni ona korpus - niezabezpieczone pozostają ręce i nogi - wyjaśnił ekspert. Policjanci zwracali uwagę, że broń używana przez przestępców nie różni się od tej, której używają funkcjonariusze. - Policjant nie jest jednak szkolony po to, żeby zabijać. Funkcjonariusze nie używają również bomb rozpryskowych - powiedzieli policjanci. Wśród broni znalazły się również tłumiki i materiały do produkcji ładunków wybuchowych. Był także wciąż działający zegarek jednego z przestępców. Eksperci bronią policyjnej akcji Jako "optymalną" ocenili eksperci akcję policji w Magdalence. Według nich, siły użyte podczas akcji były adekwatne do potrzeb, a przebieg akcji nie budzi zastrzeżeń. Taką opinię wyrazili dzisiaj na konferencji prasowej przedstawiciele Niezależnej Grupy Ekspertów. Grupa ta powstała z inicjatywy byłego szefa GROM gen. Sławomira Petelickiego po wydarzeniach w Magdalence. W jej skład weszli również: obecny szef GROM płk Roman Polko, były antyterrorysta Edward Misztal, wykładowca Akademii Obrony Narodowej Stanisław Kulczyński oraz wykładowca Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie Jerzy Szafrański. "Decyzja o zatrzymaniu przestępców przez dowodzącego akcją była optymalna i właściwa. Siły użyte podczas akcji były adekwatne. (...) Przebieg akcji nie budzi zastrzeżeń. (...) Stopień przygotowania obrony przez przestępców, a także ich stopień brutalności powodują, że było to zdarzenie wyjątkowe i precedensowe" - odczytywał opinię Grupy płk Polko. W opinii zaznaczono również, że straty w ludziach nastąpiły w wyniku wybuchu bomby, a tylko jeden funkcjonariusz został postrzelony w wymianie ognia. Jak zaznaczono na końcu opinii, policjanci wykorzystali wszystkie możliwe środki przewidziane do takiej akcji. Podkreślono również profesjonalizm i poświęcenie biorących udział w akcji funkcjonariuszy. Już w pierwszych chwilach po akcji pojawiły się wątpliwości co do profesjonalizmu działania antyterrorystów. Okazuje się na przykład, że popełniono kardynalny błąd - zabezpieczenie medyczne akcji było niewłaściwe. Dziś minister MSWiA Krzysztof Janik próbował tłumaczyć, że owszem na miejscu nie było karetki, ale uprzedzono stację pogotowia ratunkowego w Piasecznie i karetka pojawiła się w momencie, gdy byli pierwsi ranni. Przepisy mówią jednak, że w przypadku każdej takiej akcji, jak ta w Magdalence, razem z funkcjonariuszami powinni jechać ratownicy. Jak mówi w rozmowie z reporterem RMF antyterrorysta: - Nawet jak idziemy na strzelnicę, to towarzyszy nam karetka. Inny z kolei retorycznie pyta: - A co jeśli podczas akcji ranna zostałaby osoba postronna? Okazało się także, iż saperzy, których zadaniem było osłanianie grupy szturmowej, mieli nie dostać do tej akcji broni maszynowej, a jedynie długie karabiny snajperskie. Te zresztą - jak i amunicję - dowieziono dopiero na miejsce działań. Wiele wątpliwości wzbudza także wprowadzenie do akcji wozu opancerzonego, który pojawił się na długo po rozpoczęciu akcji. O wszystkie te kwestie dopytywali się ekspertów dziennikarze. Jak podkreślano, decyzja o akcji nie została podjęta pochopnie. - Postąpiłbym tak samo, gdybym miał ówczesną wiedzę - powiedział Misztal. - Zabezpieczenie medyczne było - najbliższa jednostka medyczna była poinformowana o akcji. Ewakuowany policjant został "wyciągnięty" z terenu działań dokładnie wtedy, gdy nadjechała wezwana karetka - powiedział rzecznik Komendanta Głównego Policji Sławomir Cisowski. - Ale nawet ćwiczenia przy wspinaczce lub strzelaniu zabezpiecza karetka - mówili dziennikarze. - Bo to są inne sytuacje - mogą przytrafić się urazy albo kontuzje - oświadczył Cisowski, zaznaczając, że funkcjonariusze nie biorą na swoje akcje karetki. - Miejsce zdarzenia powodowało, że mówienie o zabraniu tam snajperów jest bezzasadne - nie było tam możliwości odpowiedniego zabezpieczenia terenu przez snajperów - powiedział płk Polko. - Strzelcy wyborowi są skuteczni z daleka. Ale nie było takiej możliwości, by zajęli tam stanowiska w odpowiedniej odległości - poparł go płk Kulczyński. - Użycie transportera opancerzonego również byłoby bezzasadne, gdyż od razu poinformowałoby przestępców o obecności funkcjonariuszy - wyjaśnił Polko. Dodał, że transporter mógłby wręcz utrudniać i przeszkadzać w prowadzeniu akcji. Eksperci i przedstawiciele policji odpierali również zarzuty, że niektórym funkcjonariuszom zabrakło amunicji i musieli ją pożyczać od rannych kolegów. - Każdy funkcjonariusz ma przy sobie odpowiedni zapas amunicji. Ale oprócz "zwykłego" strzelania musieli oni ostrzeliwać budynek podczas ewakuacji rannych - powiedział płk Kulczyński. Dziennikarze pytali również, czy funkcjonariusze nie powinni być lepiej przygotowani, skoro wiedzieli, że jednym z przestępców jest były agent KGB specjalizujący się w materiałach wybuchowych. - Polscy policjanci wielokrotnie zatrzymywali przestępców, którzy uczyli się w Afganistanie albo Legii (Cudzoziemskiej - red.). Ale zawsze ci ludzie albo starali się znaleźć drogę ucieczki, albo się poddawali - wyjaśnił Cisowski. - Sprawę należy oceniać z punktu widzenia wiedzy, jaką ci ludzie mieli przed zdarzeniem - bo z taką podchodzili do akcji - zaznaczył Cisowski. Zastępca Komendanta Głównego Policji Władysław Padło zapowiedział z kolei, że z wydarzeń w Magdalence zostaną wyciągnięte wnioski, by w przyszłości uniknąć podobnych tragedii. Komendanci policji - główny i stołeczny - podziękowali jednocześnie za wszelkie wyrazy wsparcia dla policjantów po wydarzeniach w Magdalence. Jak podkreślają, wiele osób - nie tylko ze środowiska policyjnego - deklaruje konkretną pomoc oraz oddaje krew. Policja zapowiada ujawnienie raportu MSWiA zapowiada, że ujawni raport dotyczący tragicznej strzelaniny w podwarszawskiej Magdalence. Raport przygotowują specjaliści-antyterroryści. więcej na ten temat