Sprawa dotyczy wydarzeń związanych z miesięcznicami pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich. Prawie każdego 18. dnia miesiąca Jarosław Kaczyński przyjeżdża na Wawel, by w miesięcznicę pogrzebu pary prezydenckiej modlić się i złożyć kwiaty na ich grobie. Zazwyczaj towarzyszą mu politycy PiS i przedstawiciele najwyższych władz państwowych. Przejazdowi kolumny samochodów na Wawel towarzyszą manifestacje; niektóre z nich miały burzliwy przebieg. Prywatna wizyta Prokuratura badała m.in. możliwość publicznego znieważenia i pomówienia polityków i przedstawicieli władz przez manifestantów, stosowanie przemocy w celu uniemożliwienia wjazdu na Wawel lub wyjazdu. Jak podała, powodem umorzenia śledztwa był prywatny charakter wizyt polityków PiS i przedstawicieli najwyższych władz na Wawelu, niestwierdzenie przestępstwa ze strony manifestujących lub niewykrycie sprawców. Śledztwo wszczęto po tym, gdy 18 grudnia 2016 r. kilkadziesiąt osób próbowało zablokować wjazd polityków PiS na Wawel, m.in. Jarosława Kaczyńskiego i ówczesnej premier Beaty Szydło. Demonstrujący skandowali: "Wolność, równość, demokracja", "Solidarni z opozycją". Kilkanaście osób usiadło na podjeździe, potem niektórzy z nich się położyli; zostali usunięci siłą przez policjantów. Protestujący przeciwko polityce rządu blokowali także wyjazd z Wawelu samochodów, którymi podróżowali posłowie PiS, w kierunku pierwszego z aut rzucono jajka. Na murze otaczającym Wawel wyświetlano hasła: "Idź pan do diabła", "Mamy smoka i nie zawahamy się go użyć", "Będziesz siedział". Podobnie burzliwy przebieg miały wydarzenia z 18 marca, kwietnia, maja i czerwca 2017 r. Wszystkie sprawy połączono do badania w jednym postępowaniu. Jak podała w piątek w komunikacie prasowym krakowska prokuratura, w toku śledztwa ustaliła, że wizyty składane w tych dniach w Katedrze Wawelskiej z okazji miesięcznic pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich przez polityków PiS i przedstawicieli najwyższych władz miały charakter prywatny. Dlatego umorzyła postępowanie w sprawie publicznego znieważenia funkcjonariuszy publicznych wobec niestwierdzenia przestępstwa. Żadnej przemocy W zakresie pomówienia pokrzywdzonych przez manifestantów o takie postępowanie, które mogłoby ich poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla zajmowania danych stanowisk, postępowanie umorzono wobec niewykrycia sprawców. Jak podała prokuratura, analizie podlegały również zachowania, polegające na zmuszaniu osób pokrzywdzonych do zaniechania wjazdu, a następnie wyjazdu z Zamku Królewskiego na Wawelu poprzez blokowanie przejazdu drogą publiczną. "Jak ustalono, osoby zgromadzone pod Zamkiem Królewskim na Wawelu nie używały przemocy fizycznej lub gróźb bezprawnych, m.in. w celu blokowania przejazdów samochodów - ich zachowanie polegało bowiem na stosowaniu tzw. biernego oporu. W ocenie prokuratora nie doszło tym samym do stosowania przemocy lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia" - podała prokuratura. Prokuratura poinformowała, że w toku postępowania "prokuratorzy rozpatrywali przebieg zaistniałych zdarzeń pod kątem wyczerpania znamion czynów zabronionych popełnionych zarówno w stosunku do osób fizycznych, pełniących funkcje publiczną, podczas i w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych, jak również czynów zabronionych, które były popełnione wobec osób przebywających na terenie Wzgórza Wawelskiego". "Na podstawie zeznań świadków oraz nadesłanych z Kancelarii Sejmu oraz uzyskanych od Dyrektora Zamku Królewskiego na Wawelu i Parafii Archikatedralnej na Wawelu dokumentów ustalono, że wizyty pokrzywdzonych w Katedrze na Wawelu w Krakowie miały charakter prywatny. Tym samym postępowanie w zakresie publicznego znieważenia funkcjonariuszy podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych poprzez wykrzykiwanie i wyświetlanych za pomocą rzutnika obraźliwych haseł na murach Zamku Królewskiego na Wawelu umorzono wobec braku znamion czynu zabronionego" - wyjaśniła prokuratura. Poinformowała również, że postępowanie w sprawie znieważenia 18 kwietnia ub.r. Jarosława Kaczyńskiego poprzez wypowiedziane w jego obecności znieważających go słów umorzono z uwagi na zgon podejrzanego o ten czyn. Niezidentyfikowani sprawcy W pozostałym zakresie, dotyczącym pomówienia polityków i przedstawicieli władz przez uczestników manifestacji 18 grudnia 2016 i 18 marca 2017 o takie postępowanie, które mogłoby ich poniżyć w opinii publicznej lub narazić ich na utratę zaufania potrzebnego dla zajmowania danych stanowisk, postępowanie umorzono wobec niewykrycia sprawców. Pomimo bowiem szczegółowych analiz zapisów wideo z przebiegu zdarzenia oraz przesłuchania szeregu świadków nie zdołano ustalić osoby obsługującej rzutnik, którym wyświetlano obraźliwe hasła na murach Zamku Królewskiego na Wawelu, oraz nie dokonano identyfikacji osób, które kierowały w stronę pokrzywdzonych pomawiające wypowiedzi - podała prokuratura. Brak możliwości zidentyfikowania osób biorących czynny udział w badanych zdarzeniach stał się także podstawą umorzenia postępowania w zakresie uporczywego nękania i wzbudzania uzasadnionego okolicznościami poczucia zagrożenia lub istotnego naruszania prywatności, tj. przestępstwa stalkingu. Postanowienie prokuratury nie jest prawomocne. Prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka zginęli 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie smoleńskiej wraz z 94 innymi osobami. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Pogrzeb pary prezydenckiej odbył się 18 kwietnia 2010 r. w krypcie katedry na Wawelu, w której znajduje się sarkofag Marii i Lecha Kaczyńskich, znajduje się także tablica z nazwiskami wszystkich 96 ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.