- poinformowała w czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska. Media podawały w ub.r., że chodzi o związanego z LPR przedsiębiorcę Mariana Brudzyńskiego (w śledztwie dostał status pokrzywdzonego). Szeska dodała, że decyzja o umorzeniu postępowania jest nieprawomocna, a osoba pokrzywdzona może się odwołać. Gdy jesienią ub.r. wszczęto śledztwo, Giertych mówił: "jak ktoś chce się zajmować moim szambem, niech się zajmuje". - Mam wszelkie pozwolenia; żadnej samowoli nie robiłem - zapewniał. Dodawał, że cała sprawa skończy się postawieniem Brudzyńskiemu, którego usunięto z LPR, zarzutów o fałszywe zeznania. Podstawą śledztwa był artykuł prawa budowlanego, przewidujący za roboty budowlane bez wymaganego prawem pozwolenia grzywnę, karę ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia oraz Kodeksu karnego - przewidujący karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia za "doprowadzenie innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd".