Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska poinformowała, że w obu wątkach śledztwo umorzono wobec braku znamion czynu zabronionego. Według prokuratury w tej sprawie do przekroczenia uprawnień nie doszło. Proces Sawickiej, oskarżonej o przyjęcie łapówki za "ustawienie" przetargu na zakup 2-hektarowej działki na Helu, toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Posłanka została zatrzymana przez CBA w październiku 2007 r. Szczegóły tej sprawy na konferencji prasowej nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami w 2007 r. Z przedstawionych przezeń nagrań podsłuchów posłanki wynikało, że liczyła ona też na robienie interesów w związku ze spodziewaną po wyborach prywatyzacją w służbie zdrowia. Lubelska prokuratura badała (z doniesienia Sawickiej) czy CBA bezprawnie nie prowokowało jej do przestępstwa. Posłanka, po ujawnieniu sprawy, mówiła publicznie, że padła ofiarą prowokacji udającego biznesmena agenta CBA przedstawiającego się jako Tomasz Piotrowski, który miał ją związać ze sobą emocjonalnie. Śledztwo prowadzone przez lubelską prokuraturę - jak tłumaczyła Syk-Jankowska - miało na celu ustalenie, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA poprzez inwigilowanie posłanki, prowokowanie i nakłanianie do działań nielegalnych oraz "stosowanie wobec niej metod oddziaływania o charakterze osobistym". - W ocenie prokuratury funkcjonariusze CBA działali w ramach obowiązujących przepisów prawa i nie dopuścili się przekroczenia przysługujących im uprawnień - powiedziała rzeczniczka. Zaznaczyła, że szczegóły uzasadnienia tej decyzji zawierają treści objęte tajemnicą państwową i nie mogą być podane do publicznej wiadomości. Także w części śledztwa dotyczącej konferencji prasowej ówczesnego szefa CBA, na której ujawniono materiały ze śledztwa prowadzonego przeciw Sawickiej, prokuratorzy nie dopatrzyli się przestępstwa przekroczenia uprawnień. Zgodę na ujawnienie tych materiałów wydał wtedy ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Jak powiedziała Syk-Jankowska prokuratura ustaliła, że minister mógł wyrazić zgodę na upublicznienie materiałów ze śledztwa dotyczącego Sawickiej. - Podjął działania w ramach przysługujących mu uprawnień - zaznaczyła. Lubelska prokuratura badała także wątek ujawnienia w grudniu 2007 r. w "Gazecie Wyborczej" i programie TVN24 "Kropka nad i" materiałów ze śledztwa przeciwko Sawickiej bez zezwolenia prokuratury. Syk-Jankowska powiedziała, że w tym zakresie śledztwo umorzono z uwagi na "brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa". Jak dodała, przesłuchani w charakterze świadków dziennikarze - autorzy publikacji, stwierdzili, że żadnych informacji nie uzyskali ani z prokuratury, ani z CBA, "co znalazło odzwierciedlenie w zeznaniach prokuratorów prowadzących śledztwo przeciwko Beacie S., jak i zeznaniach funkcjonariuszy CBA". Śledztwo z doniesienia Sawickiej początkowo było prowadzone przez prokuraturę w Poznaniu, potem Prokurator Krajowy zdecydował o przeniesieniu go do Lublina. Jak podkreśliła Syk-Jankowska w sprawie tej przesłuchano kilkudziesięciu świadków, w tym m.in. byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę oraz byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. W poczet materiału dowodowego zaliczono m.in. dokumentację niejawną związaną z operacją specjalną CBA dotyczącą kontrolowanego wręczenia łapówki Sawickiej. Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne. Przysługuje na nie zażalenie do sądu.