- Obecnie członkowie komisji zbierają wszystkie ślady na miejscu katastrofy - powiedział pułkownik Zbigniew Drozdowski, przewodniczący komisji. W następnej kolejności będziemy dokonywali analiz i określali prawdopodobne przyczyny zaistnienia katastrofy. Katastrofy lotniczej takiej wielkości jeszcze w siłach zbrojnych lotnictwa wojskowego nie było - zaznaczył. Już wiadomo, że śledztwo może potrwać nawet rok. Maszyna jest bowiem całkowicie zniszczona. Chociaż specjaliści nie tracą nadziei, może być m.in. problem z odczytaniem zapisów z czarnej skrzynki. - Ponieważ przez długi okres była w środowisku ognia, wysokiej temperaturze, musimy ostrożnie i właściwie podchodzić do sprawy - podkreślił Drozdowski. Odczytywanie zapisów z urządzenia może więc potrwać nawet dwa tygodnie. W katastrofie pod Mirosławcem zginęło w środę wieczorem 20 osób. Wojskowy samolot transportowy CASA C-295M rozbił się, podchodząc do lądowania. Zginęły wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie - czterech członków załogi i szesnastu oficerów wracających z konferencji o bezpieczeństwie lotów. Wśród zabitych byli dowódcy brygad, baz i eskadr lotniczych. Samolot CASA C-295M to najnowszy z modeli samolotów produkowanych przez hiszpańską firmę wchodzącą w skład europejskiego koncernu EADS. Dotychczas 50 egzemplarzy dostarczono Hiszpanii, Polsce, Jordanii, Algierii, Finlandii i Brazylii. Zamówienia złożyły Chile i Portugalia.